Analizy

Co wiemy po przedsezonowych sparingach?

Co wiemy po przedsezonowych sparingach?

W sobotę definitywnie zakończył się okres przygotowawczy do nowego sezonu w wykonaniu Piasta. Gliwiczanie podejmowali na swoim stadionie w ostatnim przedsezonowym sparingu Sigmę Ołomuniec. Dla Gliwiczan starcie to skończyło się porażką 1:2. Jednak to nie wynik, a styl odniesionej porażki mogą martwić sympatyków Piasta.

Piast w przedsezonowych zmaganiach rozegrał 5 spotkań. Rywalami Gliwiczan były jednak w znakomitej większości zespoły występujące na niższym poziomie rozgrywkowym. Piast zagrał odpowiednio z Kuźnią Ustroń (Liga Okręgowa), Sandecją Nowy Sącz (1 liga), Resovią Rzeszów (1 liga), Stalą Rzeszów (1 liga) oraz Sigmą Ołomuniec (Czeska Fortuna Liga).  Wygrał co prawda przy tym 3 na 5 rozegranych spotkań, jednak styl w jakich tego dokonał wielkiej chluby nie przyniósł.

O ile spotkanie z Kuźnią Ustroń było w praktyce treningiem strzeleckim dla ekstraklasowego klubu, to pozostałe spotkania toczyły się już w zupełnie innej atmosferze. Z tego też względu przy ocenianiu całokształtu przedsezonowych występów zespołu z Gliwic nie będziemy brali pod uwagę spotkania z zespołem występującym na 5 poziomie rozgrywkowym. A kluczowe znaczenie dla oceny Piasta upatrujemy w starciu z zespołem z Czech.

źródło: Piast Gliwice S.A.

Różnica klas

Spotkanie z Sigmą było dla Gliwiczan gorzką pigułką. Piast na tle rywala, który w ostatnim sezonie zajął 9 miejsce w swojej lidze wyglądał bardzo blado. Zastanawiać może zwłaszcza fakt, iż grający w pierwszej połowie skład został wręcz zdeklasowany przez Czechów. Co ważne Piast wyszedł prawdopodobnie w aktualnie najmocniejszym zestawieniu kadrowym. Tymczasem na boisku przy ulicy Okrzei Gliwiczanie praktycznie nie istnieli. Sigma długimi momentami spychała Piasta do głębokiej defensywy mądrze i szybko operując piłką. Piast miał także ogromne problemy z wyjściem spod pressingu rywali. Na skutek czego większość podań albo była kierowana do tyłu, albo kończyła się na długich wykopach w poszukiwaniu napastników.

Tymczasem zespół z Czech nic sobie nie robił z prób Piasta i raz za razem zagrażał bramce Gliwiczan. Sigma zasłużenie wygrała to spotkanie sparingowe, a ostateczny wynik delikatnie zakłamuje przebieg samego widowiska. W praktyce Piast nie zasłużył na kontaktowego gola i wynik 2:0 zdecydowanie bardziej odzwierciedlałby wydarzenia boiskowe. Fakt ten może martwić kibiców Piasta tym bardziej, że to nie pierwszy raz, gdy zespół z Gliwic wyglądał blado w tym okresie przedsezonowym. Właściwie również w spotkaniach z Sandecją Nowy Sącz oraz Stalą Rzeszów gliwiczanie byli zespołem o mniejszej jakości gry. Zwłaszcza w spotkaniu z zespołem z Rzeszowa Piast wyglądał na drużynę gorzej operującą piłkę i pozbawiona pomysłu na grę w ataku. Tegoroczny beniaminek I ligi przeważał w sparingu rozgrywanym na obiektach Cracovii, a wyłącznie ponadprzeciętna skuteczność pozwoliła Piastowi na zwycięstwo w tym spotkaniu.

Hateley albo Kaput

Za najsłabszy punkt Piasta w sobotnim spotkaniu niewątpliwie należy wskazać środkową strefę boiska. To tam Gliwiczanie nie dawali sobie rady z agresywnie grającymi rywalami. Trójka zawodników Piasta odpowiedzialna z tę strefę (Hateley, Tomasiewicz oraz Chrapek) zdecydowanie ustępowali swoim visa vis. Co więcej dwóch defensywnych pomocników Sigmy praktycznie kompletnie wyłączyło z gry Tomasiewicza i Hateleya, którzy długimi momentami byli wręcz niewidoczni na boisku. Jednocześnie skutkowało to tym, że za rozgrywanie brać musieli się środkowi obrońcy Piasta. W praktyce więc pomijali oni 2 linię i albo długimi wybiciami szukali osamotnionych napastników, albo też wymieniali między sobą piłkę nie zdobywając przy tym przestrzeni.

Niestety obraz ten jest powtarzającym się schematem. Środkowa linia Piasta prezentowała się w letnich sparingach zdecydowanie najgorzej spośród wszystkich formacji. O ile nie można mieć pretensji do Michała Chrapka, który tak jak i w meczu z Sigmą również i w pozostałych spotkaniach stanowił najjaśniejszy punkt tej formacji. O tyle martwić mogą występy Toma Hateleya i Michała Kaputa. Obaj zawodnicy wydawali się wiecznie spóźnieni i długimi momentami nieobecni na boisku. Kulała u nich zwłaszcza umiejętność rozegrania piłki i uruchomienia bardziej ofensywnie usposobionych kolegów z zespołu. Martwić może zwłaszcza dyspozycja Anglika, który od powrotu do Gliwic notuje wyłącznie przebłyski gry nawiązującej do mistrzowskiego sezonu. Kaput z kolei przychodził do Gliwic jako jeden z najlepiej odbierających zawodników ligi, jednak pod okiem trenera Fornalika mocno przygasł. Wciąż jednak pozostaje mieć nadzieję, że pokaże jeszcze w drużynie Piasta dlaczego w Radomiu był wyróżniającą się postacią.

To co można wywnioskować również z meczów sparingowych to fakt, że obaj wspomniani w tytule zawodnicy maja bardzo podobną charakterystykę gry. Na skutek czego przy grze obu tych zawodników w jednym składzie brakuje zawodnika, który mógłby być odpowiedzialny za rozegranie piłki. Rolę tę pełnić może za to Grzegorz Tomasiewicz. Piłkarz sprowadzony z Mielca wciąż jednak zgrywa się z zespołem, co w sobotnim spotkaniu było aż nadto zauważalne.

źródło: Piast Gliwice S.A.

Szymański wciąż niewiadomą

W spotkaniu z Czeskim zespołem między słupkami zespołu z Gliwic w kolejnym sparingu stanął Karol Szymański. Nieobecność Frantiska Placha od razu wywołała sporo podejrzeń ze strony kibiców. Podejrzeń słusznych, gdyż parol na Słowackiego bramkarza zarzucił Slovan Bratysława. Mistrz Słowacji grający w eliminacjach Ligi Mistrzów aktywnie szuka podstawowego bramkarza i nie jest tajemnicą, że piłkarz Piasta bardzo wysoko znajduje się na liście życzeń klubu. Kwestią sporną pozostają jednak pieniądze. Plach w Gliwicach związany jest kontraktem do końca grudnia 2022 r. i już za pól roku będzie do wzięcia za darmo. Pytanie więc, czy Slovan postanowi już teraz wydać kilkaset tysięcy euro na bramkarza, którego lada chwila będą mogli mieć bez zbędnych opłat?

W przypadku odejścia Placha to Szymański stałby się podstawowym bramkarzem zespołu z Gliwic. Fakt ten może budzić pewien niepokój wśród kibiców Piasta. Szymański do tej pory nie grał regularnie na poziomie Ekstraklasy i nigdy nie uchodził za wielki bramkarski talent. Do Piasta przychodził jako trzeci bramkarz, który miał podnieść rywalizację w kadrze. Na konto Szymańskiego nie można co prawda zaliczyć żadnego gola straconego przez zespół. Zwłaszcza w starciu z Sigmą był zupełnie bez szans przy obu trafieniach. Jednak jego występy w sparingach przedsezonowych nie mogły uspokoić zmartwionych kibiców. W grze Szymańskiego widać spore zdenerwowanie. Widoczne było ono zwłaszcza w sobotnim spotkaniu, gdy w prostej sytuacji zamiast spokojnie złapać piłkę nie zabezpieczył jej odpowiednio i prawie wbił sobie samobója.

W przypadku bramkarza, który do Piasta przyszedł z rezerw Lecha Poznań szwankuje zwłaszcza gra nogami. Plach przyzwyczaił kibiców do długich i co najważniejszych pewnych wykopów. Tymczasem w przypadku Szymańskiego ten element gry wciąż wymaga znacznej poprawy. Zwłaszcza sytuację, gdy był on naciskany przez napastników rywali w dużej ilości kończyły się wybiciami poza boczna linię boiska. A co z tym idzie oddaniem piłki rywalowi. Z tego powodu koniecznym wydaje się wzmocnienie pozycji bramkarza już w tym okienku transferowym i zabezpieczenie się przed sytuacją, gdy najpóźniej w zimę Piast zostanie bez podstawowego zawodnika na tę pozycję.

Wygrani okresu przygotowawczego

Aby nie zapętlać się wyłącznie na kwestiach do porpawy warto również wspomnieć o pozytywach letnich sparingów. Z perspektywy sympatyków zespołu z Gliwic cieszyć mogą zwłaszca występy Rauno Sappinena. Estończyk, który do Ekstrakalsy trafił w zimowym oknie transferowym znalazł w końcu wspołny język z Kamilem Wilczkiem. Współpraca pomiedzy wspomnianą dwójką ukłąda sie coraz lepiej i widać, że na boisku obaj gracze poszukują się nawazajem. Sappinen wciąż musi grać w masce na twarzy będącą niezbędną przy urazie twarzoczaszki, którego piłkarz nabawił się w poprzednim seoznie. Maska nie przeszkadza mu jednak grać, a co ważniejsze strzelać gole. Estończyk w sparingach zdobył 3 brami, dzięki czemu w przedsezonowych zmaganiach był razem z Gabrielem Kirejczykiem najlepszym strzelcem Piasta.

Z bardzo pozytywnej strony w zespole z Gliwic pokazał się również Michael Ameyaw. Zawodnik, który w tym sezonie nie będzie mógł już liczyć na parasol ochronny w związku z przepisem o młodzieżowców wziął swój los w swoje nogi. Piłkarz ściagnięty z Widzewa przez trenera Fornalika w sparingach próbowany był zarówno na pozycji prawego wahadłowego, jak i zawodnika grajacego w lini ataku. Zwłaszcza w tej drugiej roli zawodnik o ghańskich korzeniach wypadł bardzo obiecująco. Ameyaw potrafiący zrobić porzytek ze swojej szybkości i dryblingu niejednokrtonie potrafił wnieść niepokój w szregi rywali. Przekonali się o tym między innymi stoperzy Sigmy, którzy mieli poblem z upilnowaniem młodego zawodnika. Co więcej to po zagraniu Ameyaw do Torila doszło do faulu na Hiszpanie, które to zakończyło się rzutem karnym, a potem i golem dla Piasta.

Do zawodników, którzy za udany mogą uznać letni okres należy zaliczyć również Alexandrosa Katranisa. Grek co prawda nie zachwycał swoimi występami w sparingach, jednak prezentował stały i solidny poziom. Jego obecność w wyjściowym składzie przeciwko Sigmie należy upatrywać ponadto jako prognostyk tego, że to Grek zostanie podstawowym lewym wahadłowym w zespole. Przy ustawieniu preferowanym przez Fornalika niezywkle pomocną może okazać się zwłaszcza inklinacja ofensywna Greka.

źródło: Piast Gliwice S.A.

Kądzior na kłopoty?

Przez prawie cały okres przygotowawczy z drużyną nie trenował Damian Kądzior. Doświadczony skrzydłowy już przed sparingiem z Kuźnią ustroń nabawił się stanu zapalnego w obrębie stawu skokowego. Kądziora ominęły przez to wszystkie sparingi, a przez większość czasu zawodnik trenował indywidualnie. Zabrakło go również w ostatnim starciu z Sigmą i piłkarz wykorzystał ten czas na wspólne pozowanie z fanami na trybunach. Jednocześnie pod nieobecność najlepszego piłkarza Piasta zeszłego sezonu szansę dostali inni zawodnicy, którzy w mniejszym lub większym stopniu wykorzystali swoje szansę. Na pewno w Gliwicach będzie życie bez byłego piłakrza Dinamo Zagrzeb, ale po sparingach jendoznacznie widać, że to Kądzior stanowi aktualnie największą wartość ofensywną drużyny.

Wraz z nieobecnością skrzydłowego coraz bardziej narastać zaczęły plotki na temat jego prześcia do Lecha Poznań. Podobno aktualnie ewentualny transfer Kądziora ma być uzależniony od wygranej Poznaniaków z Qarabachem. Jednak z drugiej strony narasta pytanie, czy Lechowi potrzebny byby zawodnik, który jeszcze tygodniami będzie wracał do optymalnej dyspozycji? W tej sprawie niewiadomych jest sporo, lecz pewnym jest, że w przypadku odejścia piłkarza konieczne będzie wykorzystanie wolnych funduszy na znalezienie godnego zastępstwa.

Kończąc już podsumowanie wspomnieć należy, że drużyna ma za sobą ciężki okres przygotowawczy pod okiem jednego z najlpszych polskich trenerów. Trener Fornalik od lat potrafi doskonale przygotować zespół do długiej ligowej batali. Wierzymy, że tak będzie i tym razem, a sparingi pozwolą na wyciągnięcie właściwych wniosków, których efekty zaobserwujemy już w spotkaniach ligowych. Dlatego pomimo przeciętnych występów zespołu z pełną wiarą patrzymy na nadchodzące zmagania ligowe i mamy nadzieję, że tym razem na jesieni zobaczymy Piasta w wiosennej formie.

A wy co uważacie o letnich sparingach Piasta i w czym upatrujecie najwiekszego pozytywu? Pdozielcie się swoimi opiniami w komentarzach!

źródło: Piast Gliwice S.A.

Udostępnij

O autorze

Zapalony kibic Piasta, którego na pierwsze mecze zabierał ojciec, a który obecnie ciągnie całą rodzinę na stadion. Staram się racjonalnie myśleć i wyciągać logiczne wnioski z poczynionych obserwacji. Lubię statystyki i uważa, że emocje w futbolu przeszkadzają logicznie myśleć.

2 komentarze

  1. Co przede wszystkim łączyło i nadal łączy polskie kluby Ekstraklasy to fakt, że sparingi o ich formie prawie nic nie mówią. Co można było powiedzieć kilka lat temu o formie Cracovii, która zremisowała ze Spurs 0:0? Były też inne kluby, które jak równy z równym grały z Redbull Salzburg albo innymi znanymi markami. Wyniki Piasta faktycznie nie napawają optymizmem zwłaszcza w przypadku spotkania z Rzeszowianami, ale pokazują nam też pewien obraz tego, jak Piast zamierza w nadchodzącym sezonie grać! Myślę, że nadal będzie bardzo pragmatyczny w swoich działaniach, ale także przede wszystkim bardziej aktywny w ofensywie, niż to miało miejsce w ubiegłym sezonie. Pierwszą kolejkę zespół zacznie w Białymstoku i wtedy nie będzie już miejsca na eksperyment. Jeśli Piast faktycznie jak zapowiada sztab chce ugrać minimum europejskie Puchary, to jesieni nie będzie chciał już przespać i będzie chciał punktować od razu! Natomiast pozytywem sparingów jest w moim przekonaniu skuteczność napastników, której jak zawsze przy Okrzei brakuje.

Możliwość komentowania została wyłączona.

?>