W piątej kolejce PKO BP Ekstraklasy Piast rywalizował w Krakowie z Cracovią. Gliwiczanie do spotkania z drużyną Jacka Zielińskiego przystępowali na „musiku”. Piast w fatalnym stylu rozpoczął tegoroczny sezon Ekstraklasy i po pierwszych trzech spotkaniach był jedyną drużyną, która nie tylko nie zdobyła punktów, ale nawet i nie zdołała strzelić bramki. Kwintesencją aktualnej dyspozycji Piasta był mecz w Warszawie, gdy to Piastunki w przeciągu całego spotkania nie zdołali oddać ani jednego celnego strzału.
Przed spotkaniem w Krakowie na ustach kibiców pojawiały się dwa nazwiska – Damian Kądzior oraz Jorge Felix. O ile nazwisko Felixa odmieniane było przez wszystkie przypadki ze względów sportowych, gdyż z powrotem Hiszpana do Gliwic wiązane są duże nadzieje. O tyle Kądzior na świeczniku pojawił się na skutek wywiadu udzielonego na łamach portalu meczyki.pl. W wywiadzie tym chwalił kibiców drużyny zza miedzy, co nie spodobało się części sympatyków Piasta.

Także i po zakończeniu spotkania to Felix wraz z Kądziorem byli wspominani przez kibiców drużyny z Gliwic. Kądzior przez całe spotkanie był najaktywniejszym zawodnikiem całego zespołu i pomimo, że ominął cały okres przygotowawczy to pod względem fizycznym wyglądał najlepiej spośród wszystkich zawodników zespołu. Co bardziej zgryźliwy obserwator mógłby wskazać, że Kądzior tak dobrze wygląda pod względem fizycznym właśnie dlatego, że nie przygotowywał się wraz z zespołem do sezonu.
Z koeli Felix drzemiącą w nim jakość piłkarską pokazał w swojej grze niemalże zaraz po wejściu na boisko. Hiszpan od początku szukał gry z partnerami z zespołu i pokazywał się między strefami. Wejście Hiszpana stanowiło impuls, który spowodował, że cała drużyna zintensyfikowała swoje działania w celu zdobycia pierwszej bramki w sezonie.
Sztuka ta udała się piastunkom w 70 minucie, gdy po składnej akcji piłkę w siatce Pasów umieścił właśnie Jorge Felix. Hiszpan wykorzystał dochodzące do bramki dośrodkowanie Kądziora i strzałem głową nie dał szans Karolowi Niemczyckiemu. Po raz pierwszy w tym sezonie w akcji Piasta od a do z wszystko zagrało. Grzegorz Tomasiewicz wywalczył ofiarnym wślizgiem piłkę w środkowej strefie boiska. Michał Chrapek przyspieszył akcje celnym podaniem do Damiana Kądziora, a Alex Katranis pomógł skrzydłowemu Piasta i swoim ruchem „zabrał” jednego z obrońców rywali. Tym sposobem Piast mógł świętować bramkę pieczętującą pierwsze zwycięstwo w sezonie 2022/23.

W końcu na 0 z tyłu
Pochwały wymaga również gra defensywna zespołu. Piast nie był co prawda bezbłędny w obronie, ale zdołał się ustrzec błędów, które były do tej pory zmoro gliwickich obrońców. Cieszyć może zwłaszcza postawa Jakuba Czerwińskiego. Kapitan Piasta w końcu wyglądał tak, jak przystało na prawdziwego lidera zespołu. Czerwiński w spotkaniu w Krakowie był wręcz bezbłędny, a swoim ustawieniem niejednokrotnie ratował gorzej dysponowanych kolegów z zespołu. Swoimi ofiarnymi interwencjami i pełnym skupieniem aż do końcowego gwizdka sędziego środkowy obrońca Piasta przyczynił się wydatnie do pierwszej wygranej Piasta w tym sezonie.
Ciekawić może za to ustawienie, w którym Piast zagrał w meczu w Krakowie. Co prawda nie doszło do znacznych zmian personalnych, gdyż jedyną zmianą w podstawowym składzie Piasta było zastąpienie Michała Kaputa przez Damiana Kądziora. Jednak o wiele dalej idące zmiany zaszły w ustawieniu taktycznym zespołu. Trener Fornalik postanowił o zmianie ustawienia zespołu i po raz pierwszy od lutego 2022 roku, gdy Piast przegrał na swoim stadionie z Pogonią Szczecin gliwiczanie zagrali czterema obrońcami.
W nowej formacji lewa strona boiska zarezerwowana byłą dla Alexandrosa Katranisa. Greckiemu obrońcy ograniczone zostały przy tym zadania ofensywne i znaczni rzadziej, niż do tej pory mogliśmy go obserwować pod bramką rywali. Jako podstawowi stoperzy przez trenera Fornalika wybrani zostali Czerwiński z Mosórem, których współpraca kwitła już od przeszło pół roku. Z kolei na prawej stronie obrony zagrał Constantin Reiner dla którego nie była to podstawowa rola, jednak pomimo słabego występu z Legią Austriak stanął na wysokości zadania i nie dał szansy rozwinąć skrzydeł Kamilowi Pestce.

Niemoc napastników
Jednocześnie nowe ustawienie zespołu pozwoliło na uwolnienie Arkadiusza Pyrki z zadań defensywnych. Młodzieżowiec Piasta próbował wykorzystać swoje walory szybkościowe i często wdawał się w pojedynki z obrońcami rywali. Wraz z nowym ustawieniem więcej swobody w poczynaniach ofensywnych dostał również Damian Kądzior, który ustawiony na lewej stronie pomocy spisywał się wręcz nienagannie. To właśnie bocznymi strefami boiska Piast stwarzał najwięcej zagrożenia pod bramka rywali. Nie były to co prawda szturmowe ataki, ale gliwiczanie sprytnie próbowali wykorzystywać wolne strefy boiska pozostawiane im przez wahadłowych gospodarzy. Tak padła chociażby bramka dla drużyny Piasta.
Prawdą jest jednak, że Piast powinien prowadzić już w pierwszej połowie, gdy to w 25 minucie spotkania fenomenalne podanie od Damiana Kądziora dostał Kamil Wilczek. Napastnik Piasta znalazł się sam przed bramka rywali i gdy wydawało się, że z tej akcji padnie już bramka doświadczony zawodnik nie trafił w piłkę. Oczywiście teoretycznym wytłumaczeniem mogłyby być trudne warunki pogodowe, które panował tego dnia w Krakowie. Jednak od zawodnika takiej klasy i pobierającemu taką wypłatę z budżetu klubowego wymagać należy znacznie lepszych występów. Niestety w tym sezonie żaden z napastników gliwiczan nie prezentuje odpowiedniego poziomu. Pytanie tylko, czy a jeżeli tak to jak szybko gliwiczanie odnajdą formę strzelecką. Jeżeli nie dojdzie do tego zbyt rychło należy zastanowić się nad tym czy nie czas by dać szansę w ataku Piasta nieco młodszym graczom.
Z perspektywy kibiców cieszyć mogą pierwsze punkty zespołu i znacznie lepszy styl, w jakim Piast je zdobył. Nie można jednak zapominać, że wciąż gliwiczanie znajdują się w dolnej strefie boiska, a jedna jaskółka wiosny nie czyni.