Czerwony alarm kojarzy się zazwyczaj z czymś bardzo ważnym. Momentem zagrożenia, mobilizacji, nadchodzącego problemu czy katastrofy. Spójrzmy na Uniwersum Star Trek. Jeśli okręt Gwiezdnej Floty jest atakowany, kapitan wydaje słynną odezwę i jego załoga natychmiast jest gotowa do akcji. Następuje mobilizacja kadr na wszystkich szczeblach i pokładach okrętu. Oczywiście nie zamierzam pisać w tym tekście o przygodach załogi Enterprise, Defiant czy Voyagera. Nie po to pracuję w redakcji. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na pewną kwestię związaną z Piastunkami. Pojawił się bowiem problem, ogłosiliśmy czerwony alarm i czekamy na reakcję zespołu i mobilizację sztabu!
Zwykle piszę podsumowania po meczach i zachwycam się albo martwię wynikiem czy poziomem gry. Tym razem zdecydowałem się jednak na pewną formę refleksji nad grą niebiesko-czerwonych. Poczuwam się w obowiązku to zrobić, bo tego wymaga sytuacja! Gramy źle, nie punktujemy. Formacje nie funkcjonują należycie. Co gorsza, Piastunki nie zachwycają w żadnym elemencie piłkarskiego rzemiosła i osuwamy się w dół tabeli. Gramy nieskutecznie w ofensywie, niezbyt pewnie w pomocy, ale prawdziwą katastrofą jest praca w obronie. Dlaczego, otóż spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie teraz.
Runda jesienna pod znakiem obrony.
W sporcie wiele może zaskakiwać i doskonale o tym wszyscy wiemy. Ekstraklasa jest w tym mistrzynią, bo bardzo często funkcjonuje wbrew logice. Myśliciele i filozofowie futbolowi na świecie zastanawiają się pewnie nad tym, jak to możliwe, że ona potrafi tak działać. Z jednej strony wszystko niby można usprawiedliwić. Przecież nawet w ligach silnej piątki zdarzy się, że faworyt przegra z rywalem z dołu tabeli. To jest najzupełniej w świecie normalne. Czy jest jednak możliwe coś takiego, że nagle pierwsze 6 zespołów tabeli stwierdziło, że nie chce walczyć o tytuł (o zgrozo), albo zdobyć go możliwie najpóźniej? Piast nie jest odosobniony w tej kwestii bo choć nie walczy o MP, ma inne dziwne problemy.
Już dawno stwierdziliśmy, że klub przy Okrzei działa w sposób specyficzny i nie całkiem zrozumiały. Wystarczy tylko wspomnieć absurdalną sytuację z aferą Torila o której pisaliśmy tutaj
Mało tego, nagle dowiadujemy się, że manager Bednarski odchodzi, a na jego miejsce szykowany jest inny kandydat. Pisał o tym między innymi Tomek Kuczyński na łamach Dziennika zachodniego tutaj
Ostatecznie nic takiego nie ma miejsca, ale plotki rodzą inne plotki i wkrótce z tego tworzą się dziennikarskie kaczki!
Wracając jednak do kwestii sportowych. Czy zdajecie sobie sprawę z tego, że po rundzie jesiennej niebiesko-czerwoni stracili tylko 14 bramek? Biorąc pod uwagę dzisiejsze wydarzenia, taką wiadomość postronny obserwator weźmie pewnie z pogranicza uniwersum o którym wspomniałem wcześniej i wyżej. Otóż nie. Tak chlubny wynik rzeczywiście osiągnęliśmy i pod tym względem byliśmy liderem. Alarm nie był w tym momencie konieczny. Na dowód zamieszczam tabelę Ekstraklasy po rundzie jesiennej.

No właśnie, skoro było tak dobrze, to dlaczego teraz w każdym niemal meczu tracimy 3 gole? Co takiego stało się, że zespół tak kompletnie posypał się w tym elemencie?
Obóz pod okiem zmian.
Zanim Piastunki wyjechały na obóz do L’Arbil jasnym było, że pojadą tam bez ważnego piłkarza. Jeszcze przed końcem rundy okazało się, że najprawdopodobniej dojdzie do ruchu transferowego na linii Piast – Amerykanie. Klub z Salt Lake City żywo interesował się naszym greckim lewonożnym obrońcą i wkrótce też doszło do jego przenosin za Ocean. Jak ważny był to piłkarz Piasta, niech tylko świadczą liczby. Rozegrał 68 meczów dla Piasta. Strzelił jednego gola i zaliczył 3 kluczowe podania otwierające drogę do bramki. Może te liczby nie brzmią imponująco, ale Alex znany był też z tego, że świetnie współpracował na lewej stronie z Kubą Czerwińskim. Asekurowali się bardzo często i dlatego rywale mieli kłopoty, aby atakować właśnie w tej strefie. Formacja była stabilna, bo po drugiej stronie tak samo dobrze radzili sobie Arek Pyrka z Arielem Mosórem.
Po odejściu Greka powstała na lewej stronie wyrwa podobna do tej, jaka miała miejsce po przenosinach do Kiel Kirkeskova. Kuba Holubek czy Tomek Mokwa łatają tę dziurę jak mogą, ale nie stanowią jednak takiego monolitu i niekiedy zdarzają się im słabsze mecze. Podczas sparingów w Hiszpanii i następnych spotkaniach ligowych było to aż nadto widoczne. Doszło w końcu do takiego absurdu, że po urazie Kuby Holubka zagrał w Częstochowie na tej pozycji Huk i kompletnie nie wiedział co ma robić! Vuko musiał więc przesunąć Ameyawa do tyłu a Słowak poszedł do środka. Tak, brak Greka z pewnością jest jedną z przyczyn takich problemów w formacji defensywnej.
Dzisiaj bronisz ty, a jutro….
Trenerzy Piasta znani raczej byli z tego, że stawiali na swoich sprawdzonych bramkarzy. Dopiero gdy przyszły kontuzje, ktoś inny operował między słupkami. Trener Latal miał Kubę Szmatułę, Fornalik zaufał Słowakowi! To jest bardzo ważne z mentalnego punktu widzenia. Bramkarz z gwarancją gry czuje się pewnie i jest przekonany, że wygrał rywalizację. Jego interwencje są pewne i porusza się po polu karnym czysto i klarownie. Natomiast zadajmy sobie pytanie co dzieje się z zawodnikiem na tej pozycji, gdy raz gra on a raz jego kolega? Po pierwsze następuje dezorientacja i wyrwa w komunikacji między obrońcami, a ich kolegą z tyłu. Jeden bowiem reaguje tak, drugi inaczej. Na treningach taka współpraca jest widoczna i zrozumienie, ale podczas spotkań dochodzą inne czynniki, takie jak stres, odpowiedzialność za wynik i presja publiczności. Z uwagi na nie dochodzimy do wniosku, że trener Vuković musi raczej jasno określić, kto ma bronić, a kto walczyć o skład.
Nowa taktyka.
Piast po rundzie jesiennej był mistrzem w obronie. Jak wspomniałem wyżej, stanowił monolit! Szyki obronne były oparciem w grze Piasta, który wciąż miał problemy ze skutecznością w ofensywie. Zatem sztaby rywali z pewnością analizowały grę Piastunek i planowały co zrobić, aby ten szyk zneutralizować. Na nasze nieszczęście udało im się to w pełni. W rundzie poprzedniej próbowali nas zaskoczyć skrzydłami, lub grą kombinacyjną w polu karnym. Padały z tego bramki, ale zbyt mało. Dzisiaj nasi rywale więcej strzelają z dystansu i atakują większą ilością zawodników celem drenowania lewej newralgicznej z naszego punktu widzenia strony. Są to na nasze nieszczęście bramki niezwykle urodziwe.
Przed nami tydzień przerwy na reprezentacje, ale za takimi bramkami na pewno będziemy tęsknić 😍
Marc Gual z golem kolejki 💪
📺 Wszystkie mecze PKO Ekstraklasy możecie oglądać w CANAL+ online: https://t.co/u1Gk15xrgM pic.twitter.com/4BDZXIgvM2
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) March 19, 2024
Piasta można też zaskoczyć w inny sposób. Radomianie wygrali mecz przede wszystkim dzięki wrzutkom z autu w pole karne Placha. Tworzył się tam chaos, po którym zdobyli między innymi takiego gola autorstwa Vuskovicia. Co gorsza Piastunki bardzo szybko tracą po takich sytuacjach morale.
Luka Vušković scores again for Radomiak in a 3-2 win against Piast.
2nd goal in 2 games for 17 year-old centre-back. 🚨pic.twitter.com/SYZHqpLr3i
— 🇭🇷 (@TheCroatianLad) March 8, 2024
Takie zjawiska budzą zrozumiały niepokój. Jeśli sytuacja nie zmieni się drastycznie, to uwikłamy się w walkę o utrzymanie w tym najgorszym wydaniu, czyli na pograniczu strefy bezpiecznej i tej spadkowej. Czerwony alarm wyje jak szalony i musimy reagować. Nie jesteśmy jednak tak do końca bezradni. Paradoksalne w futbolu jest bowiem to, że tak jak rywale mogli zmienić taktykę w stosunku do nas, my także na innych rywali możemy być gotowi z innymi założeniami równie efektywnymi i zabójczymi. Przecież w Warszawie powinniśmy strzelić 3 jak nie 4 gole, a bez błędu Kuby Czerwińskiego na początku drugiej połowy, walczyć nawet o 3 punkty! Przede wszystkim musimy na nowo uszczelnić obronę i to zapewne będzie piorytet sztabu na najbliższy okres.
Powód do optymizmu.
Każdy alarm w końcu gaśnie i przestaje wyć, jeśli znalazło się rozwiązanie, przeprowadzono mobilizację, czy też uniknięto katastrof. Trener Vuković z pewnością będzie pracował nad „antidotum” dla szyku obronnego Piastunek i zastosuje go w odpowiednim momencie. Nie będzie miał wtedy wyjścia i będzie musiał zaryzykować! Z kolei taki krok może mu wyjść tylko na dobre. Każde novum zaskakuje rywali i z przeciwnikami w Ekstraklasie będzie podobnie. Ważne jest tylko to, żeby nie zlekceważyć narastającego problemu i zbytnio nie ufać we własne siły i potencjał. Pewnym powodem do optymizmu może też być fakt, że Piastunki z tygodnia na tydzień będą w lepszej dyspozycji i formie. Pozostaje nam więc czekać, a póki co alarm wciąż wyje!