Po bardzo bezbarwnym meczu w Zabrzu, Piast wywalczył tylko punkt i zaprzepaścił znakomitą okazję do poprawienia miejsca w tabeli.
W zasadzie tyle można byłoby powiedzieć i zamknąć dyskusję. Niestety to był mecz potworny do oglądania, a co gorsza nawet osłabieni gospodarze sprawiali przez ponad 70 minut lepsze wrażenie niż podopieczni Vukovicia. Trzeba więc powiedzieć sobie wprost. Jeśli chłopaki znacznie nie poprawią swojej gry w pierwszej połowie, to Raków po prostu nas przy Okrzei rozniesie! Szczególnie było widać tę niemoc w Zabrzu.
Połowa do zapomnienia.
Jeśli ktoś uważał przed meczem, że Piast łatwo ogra Górnika, to wiele nie pomylił się. Faktycznie podopieczni Urbana wyglądali w poprzednich spotkaniach tragicznie i bezbarwnie. Można było więc mieć podstawy do optymizmu. Niestety jednak, Piastunki tego kompletnie nie wykorzystały. Mało tego, pozwoliły sobie narzucić dziki styl gospodarzy. Raz po raz sunęły ataki na bramkę Placha. Strzelał groźnie Podolski, także próbowali pokonać popularnego „Franka” Rasak, Olkowski i dwa razy Yokota. Gospodarze domagali się też rzutu karnego, ale piłka odbiła się wpierw od nogi Mosóra, a potem od ręki. O grze podopiecznych Vukovicia w tym okresie można powiedzieć tylko tyle, że raz anemicznie uderzył na bramkę Chrapek i kilka razy beznadziejnie wykończyliśmy wrzutki w pole karne. Jedyne co nam wychodziło to destrukcja i mówiąc ironicznie „wznowienia” Placha od bramki. Co gorsza, jedyne co warto było odnotowania, to zamieszki, które w 15 minucie skończyły się żółtymi kartkami i udzieleniem pomocy uderzonego przez Podolskiego pięściami w splot słoneczny Mosóra. Należała się czerwona byłemu reprezentantowi Niemiec! Mimo tego, Lasyk jednak nie ukarał asa gospodarzy.
Podsumowując, wymażmy te pierwsze łącznie 54 minuty z głowy.
Połowa niewykorzystanych szans.
Jeżeli zgromadzeni przed telewizorem kibice Piasta mieli nadzieję na poprawę fatalnej gry, to szybko rozwiały je następne minuty po wznowieniu. Piast nadal był apatyczny i tragiczny w ofensywie. Gospodarze wciąż atakowali, a Piast jedynie odgryzał się anemicznymi atakami. Kompletnie niewidoczny był Kirejczyk. Kądzior gasł w oczach, a Michael miał dość po kolejnych starciach z brutalnie grającym Jensenem. W końcu cos drgnęło. Tomasiewicz sfrustrowany poczynaniami kolegów, sam popędził na bramkę i był faulowany przez Szcześniaka. Jako że obrońca zespołu Urbana był już ukarany kartką, sędzia Lasyk wyrzucił go z boiska. Chrapek nie wykorzystał co prawda wolnego, ale ta sytuacja zmieniła diametralnie obraz gry. Felix i Mokwa zastąpili Ameyawa i Kirejczyka i zdynamizowali poczynania kolegów. W jednej z takich koronkowych akcji gry bez przyjęcia zawiązała się ciekawa akcja, ale piłka po uderzeniu Pyrki opieczętowała słupek. W końcu zareagował też trener gospodarzy. Musiolik zastąpił zmęczonego zresztą bardzo aktywnego w pierwszej części Lukoszka. Obraz gry nie zmienił się, a wciąż atakował bramkę Bjelicy Piast. W jednej z takich akcji, Tomasiewicz świetnie podał w pole karne do Krykuna. Pomocnik nawinął Janickiego do prawej strony i uderzył! Niestety futbolówka zamiast zatrzepotać w siatce, wyszła nad poprzeczkę. Wkrótce potem Lasyk zakończył ten mecz!
Podsumowanie.
Naprawdę trzeba było się sporo nagłowić, że napisać takie podsumowanie gry zespołu Vukovicia. Jak napisałem wyżej, to był tragiczny mecz i zwyczajnie remis w takim stylu nie krzywdzi żadnej ze stron. Martwi jedynie to, że w takiej formie strzeleckiej o punktach w starciu z Częstochowianami nie mamy nawet co marzyć. Wiele musi się zmienić i przede wszystkim powinniśmy zapytać sztab Wilka, gdzie są nowe transfery napastników? Od siebie mogę dodać, że komentowaliśmy ten mecz z bólem w oczach.
http://www.90minut.pl/mecz.php?id_mecz=1851797
http://www.90minut.pl/news/327/news3275188-PKO-Ekstraklasa-Gornik-0-0-Piast.html
Powiedzieli po meczu.
2 komentarze
Możliwość komentowania została wyłączona.