W sobotnie popołudnie ponad sześć tysięcy kibiców zebrało się na Okrzei 20 z nadzieją na obejrzenie kolejnego meczu bez porażki w wykonaniu Piasta. Rywal był bardzo trudny, podejmowaliśmy bowiem Raków Częstochowa, który jest jednym z kandydatów do mistrzostwa. Po ambitnym, lecz nieudanym meczu gliwiczan musieliśmy pogodzić się z pierwszą ligową porażką w 2025 roku.

Problemy kadrowe
Skład, który Aleksandar Vuković wystawił w pierwszej połowie, był mocno wybrakowany. Pomijając kontuzje, z którymi zmagają się Katsantonis i Lewicki, zespół dopadł wirus. Z tego powodu zagrać nie mogli chociażby Akim Zedadka i Erik Jirka, którzy w ostatnich spotkaniach stanowili o sile Piasta. Nieobecny był również Tomas Huk, z którego przecież serbski szkoleniowiec lubi korzystać na kilku pozycjach. Nieobecny był również Fabian Piasecki. Z tego powodu ustawienie poszczególnych zawodników było nieoczywiste. Przykładowo Grzegorz Tomasiewicz zagrał na… prawej obronie. Maciej Rosołek grał na skrzydle, a najwyżej ustawieni byli Jorge Felix i Michał Chrapek.

Pierwsza połowa
Pomimo tych problemów, to Piast jako pierwszy doszedł do dobrej sytuacji. Piłkę wywalczył Michał Chrapek, ta trafiła do Tihomira Kostadinova, który świetnym prostopadłym podaniem wystawił piłkę Jorge Felixowi. Ten wyszedł sam na sam z Trelowskim i uderzył technicznie nad bramkarzem. Niestety zmierzającą do bramki piłkę wybił jeden z obrońców Rakowa.
Piast przyzwyczaił nas do solidnej defensywy. W tym meczu traciliśmy jednak bramki w prosty sposób, a nie po składnych akcjach gości. Pierwsza bramka jest tego idealnym przykładem. Zamieszanie w środku pola wykorzystał Ivi Lopez, który z głowy zgrał tak, że Jonatan Brunes wyszedł sam na sam i pokonał Frantiska Placha.
Wydawało się, że krótko przed przerwą Piast stanie przed doskonałą szansą na wyrównanie wyniku. Po główce Miguela Munoza sędzia wskazał na jedenasty metr. Po wideoweryfikacji okazało się jednak, że obrońca Rakowa nie dotykał piłki ręką. Karny został więc anulowany, a oba zespoły zeszły do szatni przy wyniku 1-0 dla gości.
Dwa debiuty
W drugiej połowie więcej sytuacji miał Raków, a Piast starał się odpowiadać kontratakami. Niestety naszemu zespołowi przydarzył się drugi prosty błąd, w konsekwencji którego asystę zaliczył… bramkarz Rakowa. Nisko wykopana piłka przeleciała przez napastników i pomocników Piasta, interweniować nie zdołał Miguel Munoz i Brunes zaliczył drugie trafienie w tym meczu.
Z pozytywnych rzeczy, swoje debiuty zaliczyli Thierry Gale oraz Mateusz Kopczyński. Ten pierwszy nie tylko z aparycji, ale i z gry zdaje się przypominać nieco Joela Valencię – niezła technika i duża szybkość może dać nam sporo. Oczywiście, nie ma co przesądzać po tak krótkim czasie, ale z chęcią ujrzelibyśmy Gale’a w większym wymiarze czasu.
Piast miał jeszcze parę sytuacji, lecz żadna nie była naprawdę groźna. Dodatkowo Raków podwyższył wynik na 0-3. Z ciekawostek, na boisku mogliśmy zobaczyć wchodzących z ławki byłych piłkarzy Piasta, Michaela Ameyawa i Ariela Mosóra.
Koniec serii
Ostatnio w Ekstraklasie przed spotkaniem z Rakowem Piast przegrał 24 listopada w meczu z Górnikiem. Była to więc naprawdę sporo trwająca seria, nawet biorąc pod uwagę przerwę między rundami. Trzymajmy kciuki, że niedługo rozpoczniemy nową, podobnie długą.