AnalizyFelietony

Miały być fanfary, jest marsz żałobny!

Miały być fanfary, jest marsz żałobny!

Reprezentacja Polski w piłce nożnej jest dziwnym futbolowym zjawiskiem. Czasem jest lepiej, czasem gorzej, ale ludzie na to nie zważają. Potrafią jeździć po kilka tysięcy kilometrów tylko po to, żeby oglądać przede wszystkim narodową reprezentację! My oczywiście kochamy naszych Biało-czerwonych, choć ta miłość bywa szorstka i w tym związku trudno czasami znaleźć jakikolwiek kompromis. W tych eliminacjach też miało być chwalebnie, romantycznie, kończy się niestety jeszcze gorzej niż zwykle. Jaki z tego wyciągniemy wniosek? Prosty, to jest nasza kadra.

Możemy sobie zadawać pytanie, co nas jeszcze ciągnie do oglądania Reprezentacji? Dostaliśmy przecież już tyle razy „z liścia” od naszych piłkarzy, że praktycznie można stracić rachubę. Klęski w turniejach, wstyd, afery futbolowe, zmiany selekcjonerów i inne tego typu wątpliwe atrakcje. Mamy przecież ludzi grających w liczących się klubach Europy. Nasi reprezentanci decydują o grze swoich jedenastek. To nie są anonimowi gracze, jak to bywało jeszcze w poprzednim wieku. Dzisiaj ludzie wiedzą, kim są Szczęsny, Zieliński, Frankowski, Świderski, Milik o Robercie Lewandowskim nie wspominając. Cała Europa ich zna i zazwyczaj podziwia, tylko 38 milionów ludzi na kontynencie czyli my nie ogarnia tego, dlaczego oni nie potrafią grać ze sobą lub między sobą?

Być może musimy przeżyć porażki, bo Polacy są jak pisał Towiański narodem wybranym! Takim, który musi cierpieć niczym młody Werter. Być może  musimy zweryfikować własne ambicje. Powiedział kiedyś po kolejnym zawstydzającym meczu red. Tomasz Sianecki w swoim Szkle „Po co my pasjonujemy się tą nożną, skoro my w nią grać nie potrafimy!”

Daleki jestem od takich drastycznych ruchów, bo futbol kocha się na dobre i na złe. Przecież nie będziemy go wymazywać z życia tylko za porażki lub remisy z Mołdawią, męczarnie z Albanią. Kochamy ją za remisy z Anglią, zwycięstwa z Niemcami czy Włochami! Dlaczego mamy z tego rezygnować?

Poza tym na tej kadrze nie kończy się życie. Z nadzieją patrzymy w przyszłość, bo bardzo utalentowani piłkarze grają w kadrze Włodarskiego, Kobeszki czy Majewskiego! Musimy na nich tylko zaczekać i pozwolić im się w spokoju rozwijać!

Mosór strzela gola głową Reprezentacja U-21
fot 400 mm. sport.tvp.pl

Zanim jednak to się stanie, musimy przeanalizować główne przyczyny tak zawstydzającego występu Biało-czerwonych w eliminacjach i zastanowić się nad tym, czy możemy jeszcze z nich wyjść z tarczą?

Miały grać fanfary.

Wszyscy pamiętamy doskonale losowanie grup Eliminacji ME. Kiedy okazało się, że naszymi rywalami będą Czesi, Albańczycy, Mołdawianie i Farerzy, zapanowała w kraju euforia. W zasadzie pyszniliśmy się jak najwięksi i pewnie w myślach bukowaliśmy sobie bilety na turniej. Artykuły w mediach aż kipiały od optymizmu.

https://www.wroclaw.pl/sport/losowanie-grup-eliminacji-do-euro-2024

https://www.rp.pl/pilka-nozna/art37207401-eliminacje-euro-2024-los-byl-dla-polakow-bardzo-laskawy

Tymczasem na finiszu rozgrywek kwalifikacyjnych Polska jest na 3 miejscu i reprezentacja nie ma już niczego w swoich rękach. Musi liczyć na to, że Mołdawia zatrzyma Czechów, a ona z nimi wygrać. Można zadać pytanie, czy nasi piłkarze są w stanie to zrobić z taką grą, jaką prezentują obecnie? Powiem wprost bez pardonu…nie dadzą rady! Musi wiele w tej kadrze zmienić się, żeby ekipa Probierza zagrała za rok na boiskach Niemiec!

Eliminacje wstydu.

Jeżeli ktoś powie, że z optymizmem patrzyliśmy na pierwszy mecz eliminacyjny, ten jest w całkowitym błędzie. Obawialiśmy się starcia w Pradze zwłaszcza, że kadra bardzo kiepsko wyglądała mentalnie po Mundialu w Katarze. Reprezentacja przygotowywała się do początku kwalifikacji w atmosferze skandalu nagrodowego i kiepskiego występu na turnieju. Szybko zresztą, bo zaledwie w dwie minuty straciliśmy dwa gole i to spotkanie mogliśmy spisać na straty. Prawie nic nam nie wychodziło i moim zdaniem tak naprawdę 1:3, to najniższy możliwy wymiar kary za takie podejście do gry.

Krytyka wysypała się na piłkarzy i domagano się zmian w składzie. Na szczęście kilka dni później w Warszawie odnieśli co prawda po bólach, ale zwycięstwo 1:0 nad Albanią!

Nie oznaczało to jednak tego, że nad Wisłą zapanował względny spokój. Kadra była zewsząd krytykowana za podejście do meczu, słabą skuteczność i przede wszystkim nonszalancję we własnym polu karnym. Trzy punkty reprezentacja wywalczyła, ale spotkała ją zasłużona krytyka ze strony kibiców i mediów. Pojawiały się pytania, czy mamy Prawo myśleć o awansie, jeśli chcemy grać w Santosowym stylu? Zresztą trudno mówić o zadowolonym kibicu czy futbolowym ekspercie gdy ten dowiaduje się, że Polacy w spotkaniu u siebie uzyskali 0,89 współczynnika expected goals (xG) Trzeba powiedzieć sobie wprost. Jak na kadrę narodową o dużym potencjale w ofensywie, taki wynik jest zwyczajnie kpiną!

https://sport1.pl/polska-albania-wynik-statystyki-skrot-meczu-27-03-23/

Tabela po dwóch kolejkach wyglądała przyzwoicie, ale my wciąż z obawami, ale i pewnymi nadziejami patrzyliśmy w przyszłość.

Czerwcowe męki Edypa.

Minęły więc te trzy miesiące i wkrótce przyszło nam znowu przeżywać niesamowite, głównie negatywne emocje związane z Biało-czerwonymi. Pewnie znowu wielu zadawało sobie pytanie, który to raz z kolei dostaniemy „z liścia” od Niemców i tym razem od Farerów. Szczególnie tych drugich się obawialiśmy i w pamięci mieliśmy ich wyrównane boje z silnymi reprezentacjami.

Niemców w meczu towarzyskim na Narodowym o dziwo pokonaliśmy 1:0, jednak nie był to wciąż styl, który powalał na kolana. Poza tym popularna Die Mannschaft przyjechała do Warszawy tuż po „samurajskim laniu” w Tokio, gdzie gospodarze urządzili sobie strzelnicę z bramki Ter Stegena.

Jak wspomniałem wyżej, mimo zwycięstwa znowu Reprezentacja nie zachwyciła okolicznych obserwatorów! Trudno było oczekiwać, że Kadrę Niemiec ogramy pewnie, ale poziom i renoma rywala wymuszała przecież zachowanie określonego przyzwoitego poziomu. Tymczasem po strzeleniu bramki w 31 minucie, po prostu rozpaczliwie się broniliśmy. Goście oddali 26 strzałów, Polacy całe 23 mniej. Zanotowaliśmy  72% celnych podań, podopieczni Flicka 92 %. W zasadzie „z dziennikarskiej łaski nad czytelnikiem” powiem, że ozdobą meczu była bramka Kiwiora, którą zobaczycie w poniższym skrócie.

Tak to już jest z tą naszą obecną reprezentacją. Czekamy wciąż na odrodzenie chłopaków i nie możemy się doczekać pewnego dnia. Chwili, kiedy wreszcie każdy powie świetnie chłopaki, właśnie tak macie grać. Zwycięstwo nad Niemcami nie przyszło łatwo, ale liczyliśmy na pewien pozytywny zwrot, swoisty mentalny kop…nic z tego. Pojechaliśmy do Kiszyniowa z nadziejami na punkty, ale przyszło nam stamtąd wrócić z zerem!

Do dziś nie potrafię zrozumieć jak zespół dał sobie wbić trzy gole, choć przed przerwą prowadził dwoma a mógł nawet pięcioma?! Sam Santos podczas konferencji nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. W Polsce zapanowała atmosfera przygnębienia, a co bardziej krewscy ludzie polskiej piłki domagali się dymisji Selekcjonera. Wszystko można było wybaczyć kadrze, ale nie coś takiego! Gromy posypały się na każdego. Miał być mentalny boom w górę, a sięgnęliśmy futbolowego dna.

Co zmieni fakt, że w następnej kolejce wygraliśmy z Farerami, a Robert strzelił kapitalnego drugiego gola. Zły czar z Kiszyniowa przeniósł się nad Wisłę i nawet te trzy punkty nie przyniosły ukojenia. Atmosfera przygnębienia i załamania dopadła kibiców.

Jesienna depresja Biało-czerwonych.

Niewiele w zasadzie można powiedzieć o tych meczach, choć Polacy grali w nich lepiej. Problemy nie zniknęły, a co gorsza jesienne starcia dobiły nas zupełnie. To już nawet nie chodzi o to, że przegraliśmy w złym stylu z Albanią, zremisowaliśmy z Mołdawią czy trzy punkty wywalczyliśmy w Torshavn. Chodzi tu raczej o ogólny obraz mizerności Biało-czerwonych, albo sinusoidy ich poczynań. Co gorsza, nie potrafimy nawet odpowiedzieć pozytywnie na sprzyjające nam wyniki. Mogliśmy zajmować 2 miejsce w grupie, ale zremisowaliśmy z Mołdawią.

Możemy sobie zadać znowu pytanie, czy my już jesteśmy słabsi niż Albania i na równi z Mołdawią? Jeśli bowiem tak jest, to powinniśmy zajmować 70, 80 pewnie miejsce w rankingu, nie 30 – któreś! Czy to jest aż tak proste w analizie? Można na podstawie suchych faktów określić kto idzie w górę, a kto w dół? Moim zdaniem, nie jest to proste. Zresztą bardzo to oględna jest ocena zwłaszcza, że Dania w tych samych eliminacjach męczy się z San Marino, a Litwa bije Węgrów. Ja to tłumacze sobie z kolei w ten sposób.

Mistrzostwa Świata w Katarze  poczyniły olbrzymie spustoszenie wśród wielkich europejskiego futbolu ale też tych średnich jak my. Problemy mentalne pojawiają się, a najsłabsi korzystają po prostu z zaistniałej sytuacji! To nie jest futbolowa teoria antropologiczna według której jedna federacja musi ustąpić nowej wschodzącej. Podopieczni Silvinho teraz mają swój świetny czas, ale przecież za kilka lat Biało-czerwoni znowu będą z nimi przekonywująco wygrywać. Mamy po prostu większy potencjał szkolenia i talentów!

Nie zmienia to jednak faktu, że teraz chłopaki Probierza nie potrafią przyjąć tego, że są słabsi i muszą walczyć o awans. Muszą przestawić się na inny tryb funkcjonowania. Trzeba poszukać innych fachowców do sztabu. Jeśli problemem Polaków jest głowa, to ona jest znacznie gorszym przeciwnikiem niż Czesi, Albańczycy czy Mołdawianie. Morale potrafi dobić każdego! Moim zdaniem musi zostać zatrudniony do sztabu psycholog i nie ma w tym nic uwłaczającego. Już Adam zatrudnił fizjologa i psychologa sportowego. Iga współpracuje z Darią Abramowicz i to przynosi wymierne skutki! Można więc  z tego wyciągnąć właściwy wniosek.

Problemy piętrzą się.

Reprezentacja Polski moim zdaniem nie ma tylko i wyłącznie kłopotów mentalnych. Jeżeli nawet nasi piłkarze radzą sobie w klubach, to jednak kilku z nich utraciło miejsce w podstawowym składzie. Arek Milik gra ogony w Juventusie, Lewy leczy drobną lecz kosztowną w czasie kontuzję, a nasi obrońcy z klubów włoskich są w kiepskiej formie fizycznej. Jak w tym wypadku selekcjoner ma sobie poradzić, skoro musi przekształcać formację i łatać dziury?

Jeśli mówimy o selekcjonerze, to stabilizacji nie pomagają też ciągłe zmiany szkoleniowców. Pozwolę użyć terminologii budowlanej. Jak postawisz dom, skoro co chwilę zwalniają ci murarzy? Takie coś z pewnością działa na niekorzyść Kadry!

Reprezentacja przechodzi też moim zdaniem pewien syndrom wypalenia. Kilku piłkarzy nie potrafi już nic do tej kadry wnieść. W sporcie jest tak, że to młodzi zazwyczaj mają największy zapał i to oni chcą osiągać sukcesy! Dotychczas niewielu mieliśmy piłkarzy silnych mentalem i gotowych na medale. Jak wspomniałem wcześniej, na takich chłopaków poczekamy jeszcze kilka lat i wtedy przekonamy się co będzie warta ta nowa kadra.

Na dzień dzisiejszy mamy to co mamy i musimy jak wierny kochanek tkwić w tym związku. Przeżywać chwile trudne, ale też wspierać jak dobry chłopak swoją dziewczynę! Tego ona potrzebuje, a wkrótce odwdzięczy nam się uczuciem!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Udostępnij

O autorze

Jestem gościem, którego największym sukcesem było poznać liczącą ponad 5 tys lat Historię różnych Cywilizacji na Świecie i nie zwariować. Piszę sobie w Piastinfo i od czasu do czasu komentuję mecze!

?>