Sobotni wieczór z Ekstraklasą stał pod znakiem spotkania w Gliwicach. Piastunki bowiem podejmowały Pogoń Szczecin. Obie ekipy dzieli niewielka różnica punktowa (8 oczek), więc należało spodziewać się ciekawego starcia.
Aleksandar Vuković po raz kolejny postawił na sprawdzony skład. Zabrakło w nim jednak kontuzjowanego Kamila Wilczka, którego zastąpił Gabriel Kirejczyk.
Spokojnie, ale dziurawo
Pierwsza odsłona tego starcia była wyrównana. Kibice zgromadzeni na stadionie mogli obserwować akcje z obu stron. Szczególnie groźny był Kamil Grosicki, który raz po raz napędzał ataki Portowców. Te jednak na szczęście kończyły się niepowodzeniem. Bardzo dobrze bowiem radzili sobie w defensywie Jakub Czerwiński i Ariel Mosór.
Głową w mur
Druga część pojedynku przyniosła więcej konkretów ze strony Piasta. Portowcy co prawda dominowali w statystyce posiadania piłki, ale gliwiczanie tworzyli co raz groźniejsze okazje. Gdyby wymieniać samymi nazwiskami piłkarzy, którzy zmarnowali sytuacje do strzelenia bramki, byłoby ich trochę: Kirejczyk, Mucha, Tomasiewicz i Ameyaw. Wydaje się, że najgroźniejszą z nich miał Grzegorz Tomasiewicz, który spudłował w sytuacji „meczowej”. Niestety po raz kolejny uwidocznił się problem Piastunek ze skutecznością. Plusem jest jednak kolejne czyste konto i remis z trudnym rywalem, który trzeba szanować.