POMECZOWE

Piast 0:1 Zagłębie – Przegrana pomimo gry w przewadze

Piast 0:1 Zagłębie – Przegrana pomimo gry w przewadze

Spotkanie domowe Piasta z  Zagłębiem Lubin otwierało 3 kolejkę Ekstraklasowych zmagań. Zespół z Gliwic przygotowywał się do tego spotkania przez ostatnie dwa tygodnie. Niestety efekty tych przygotowań okazały się niezwykle mizerne. Gliwiczanie odnieśli drugą porażkę w tegorocznych rozgrywkach i zważywszy na reprezentowany przez nich styl wydaje się, że na dłużej zagoszczą w dolnych rejonach tabeli.

Pomimo tego, że Piast mógł w spokoju przygotowywać się do spotkania z miedziowymi w piątkowy wieczór przy Okrzei nie było tego widać. Piastunki przez znaczną część meczu prezentowali się gorzej od gości. Gości, którzy w pierwszych dwóch kolejkach zdobyli tylko jeden punkt i nie strzelając przy tym ani jednej bramki. Mając jednak w pamięci występ Piasta w Białymstoku i słabą porę rozgrywania spotkania (piątek 18:00) spotkanie z Zagłębiem śledziło na żywo tylko 3,5 tys. osób. Kibice nie zostali mimo tego wynagrodzeni za przyjście na stadion i po raz pierwszy w tym sezonie mogli obserwować jak Piast w bardzo słabym stylu przegrywa na własnym stadionie.

źródło: Piast Gliwice S.A.

Brak pomysłu na grę

Wydaje się jednak, że mimo wszystko z perspektywy kibiców Piasta w piątkowy wieczór to nie sama porażka była najgorszą rzeczą. Samo spotkanie podzielić należy na dwa fragmenty. Na część do momentu, w którym Zagłębie strzeliło gola i dostało czerwoną kartkę. A także na ostatnie pół godziny spotkania, gdy gliwiczanie grali w przewadze. Niezależnie jednak, którą część weźmiemy pod uwagę wskazać należy, że niestety w meczu z Zagłębiem w grze Piasta nie było widać za grosz pomysłu. Uważnie obserwujący w tej rundzie grę Piasta kibice nie są w stanie wskazać schematów identyfikujących grę drużyny. O ile w obronie gliwiczanie wyglądają raczej solidnie, to w ataku króluje nieład.

W grze zawodników Piasta widać przede wszystkim bojaźliwość. W kadrze brakuje zawodników, którzy chcieliby i byliby w stanie odpowiadać za grę zespołu. Postacią taką na pewno jest Michał Chrapek prezentujący stałą i stabilną formę. Jest też oczywiście Damian Kądzior, który dopiero wraca do formy po kontuzji. Na tym jednak kończy się wyliczenie zawodników potrafiących wpływać na oblicze zespołu. Zwłaszcza środkowi pomocnicy, którzy co do zasady powinni stanowić o obliczu drużyny w przypadku Piasta pozbawieni są kreatywności. Zarówno Tom Hateley, jak i Michał Kaput, którymi trener Fornalik gonił wynik (!!!)  nie są typem kreatorów. Obaj zawodnicy zdecydowanie częściej szukają zagrań do tyłu, niż możliwości otworzenia kolegom drogi do bramki przeciwnika.

Pozostaje wspomnieć również o kwestii decyzyjności zawodników Piasta. W systemie gliwiczan opartym na monolicie zespołu brakuje indywidualności. Wydaje się, że zawodnicy posiadają przykaz nieryzykowania i zagrywania piłki do najbliższego partnera. Co w takich okolicznościach, jak tych w spotkaniu z Zagłębiem odbija się na piastunkach czkawką. Oby tylko porażki w pierwszych dwóch spotkaniach nauczyły czegoś sztab szkoleniowy, bo zważywszy na najbliższy terminarz gliwiczanie na dłużej mogą osiąść na dnie tabeli.

źródło: Piast Gliwice S.A.

Pyrka do bazy

Niewątpliwie po raz kolejny jednym z najsłabszych punktów Piasta był środek pola oraz wahadła. Zwłaszcza martwić może występ Arkadiusza Pyrki. Młodzieżowiec gliwiczan nie odnajduje się na pozycji prawego wahadłowego, gdzie aż w oczy kole brak klasowego gracza pokroju Martina Konczkowskiego. Pyrka nie radził sobie w defensywiy i za jego sprawą dobrze sprawował się strzelec bramki dla Zagłębia. Również w ataku młody zawodnik nie pokazał nic konkretnego, a co gorsza miał swój udział przy straconym golu. To właśnie od Pyrki po rzucie rożnym odbiła się piłka, która ostatecznie trafiła do piłkarza miedziowych. To po raz drugi w tym sezonie właśnie Pyrka zamieszany jest w gola straconego przez Piasta, gdyż również w Białymstoku to wahadłowy nie pokrył Jesusa Imaza. Dziwić więc może ciągły upór Waldemara Fornalika, zwłaszcza, że na ławce jest jeszcze Micheal Ameyaw, który solidnie prezentował się w letnich sparingach.

Niestety nie tylko młodzieżowiec Piasta na początku sezonu jest pod formą. Również bardziej doświadczeni zawodnicy nie spełniają jak na razie oczekiwań kibiców. W piątkowym spotkaniu zwłaszcza słabo wypadł Kamil Wilczek. Utytułowany napastnik gliwiczan w starciu z zespołem z Lubina zmarnował trzy dogodne sytuacje. Fakt ten może jednak dziwić. Wilczek słynie przecież ze swojego instynktu strzeleckiego i dobrze ułożonej lewej nogi. Tymczasem we wczorajszym starciu pomimo dogodnych pozycji do strzelenia gola nie zdołał pokonać Kacpra Bieszczada. Zwłaszcza sytuacja, która miała miejsce w pierwszej połowie powinna zakończyć się golem dla Piasta. Wilczek pomimo dosyć ostrego kąta znalazł się twarzą w twarz z golkeeperem Zagłebia, jednak przegrał tę rywalizację.

Także i forma pozostałych napastników nie napawa optymizmem. Alberto Toril na boisku porusza się niczym dziecko we mgle denerwujac jedynie rywalii, kibiców i zapewne też kolegów z zespołu swoim boiskowym zachowaniem. Hiszpan z nadmierną ekspresją reaguje na dotyk rywali, wymachuje rękami przy każdej niekorzystnej decyzji sędziego i z każdym nieudanym zagraniem ma pretensję do siebie i całego świata. Wydaje się więc, że zdecydowanie większe efekty przyniosłby, gdyby napastnik całą energię przekuł na swoją grę. Z kolei trzeci z napastników Piasta Rauno Sappinen jesj praktycznie niewidoczny. Wszyscy sympatycy gliwiczan z przyjściem estończyka wiązali duże nadzieje. Tymczasem napastnik ma problemy z dochodzeniem do dogodnych sytuacji i w większości przypadków przechodzi obok spotkań. Stąd też samo nasuwa się pytanie, czy to nie moment, gdy należałoby postawić na młodego Gabriela Kirejczyka?

źródło: Piast Gliwice S.A.

Gdzie są te transfery?

Tytułowe pytanie przewijało się pod wszystkimi postami Piasta w Social Mediach. Dało się je słyszeć także przed meczem, na samym stadionie, ale najmocniej i najczęściej wybrzmiewało po ostatnim gwizdku sędziego. W oczach kibiców Piastowi brakuje jakości w kadrze, a osoba odpowiedzialna za transfery nie dokonała żadnego spektakularnego wzmocnienia w tym okienku transferowym. Coraz częściej pojawiają się narzekania, że Bogdan Wilk swoimi transferami stopniowo osłabia kadrę i nie potrafi znaleźć zawodników, którzy mieliby wpływ na grę zespołu. Mimo wszystko nie bylibyśmy, aż tak kategorycznie w naszych ocenach, jednak faktem jest, że Piast przespał okienko transferowe i obawiamy się, że wraz z wynikami zacznie się pośpieszne szukanie wątpliwej jakości wzmocnień.

Udostępnij

O autorze

Zapalony kibic Piasta, którego na pierwsze mecze zabierał ojciec, a który obecnie ciągnie całą rodzinę na stadion. Staram się racjonalnie myśleć i wyciągać logiczne wnioski z poczynionych obserwacji. Lubię statystyki i uważa, że emocje w futbolu przeszkadzają logicznie myśleć.

?>