POMECZOWE

Piast 0:2 Warta – Dalszy ciąg marazmu

Piast 0:2 Warta – Dalszy ciąg marazmu

W pierwszym sobotnim spotkaniu 16 kolejki PKO Ekstraklasy Piast podejmował na swoim stadionie świetnie spisującą się ostatnimi czasy Wartę Poznań. Z kolei Piastunki ostatni raz w lidze wygrali na początku września z najgorszą w lidze Miedzią Legnica. Od tej pory gliwiczanie przegrali aż pięć razy i czterokrotnie dzielili się z rywalami punktami. Jednocześnie starcie z Wartą był drugim meczem dla Aleksandra Vukovicia w roli trenera Piasta, a pierwszym spotkaniem na stadionie przy ulicy Okrzei. Trener nie zapamięta jednak tego starcia za udane, a cały zespół i kibice wyczekują już jedynie na jak najszybsze zakończenie rundy jesiennej ligowych zmagań.

Na starcie Piasta z Wartą przez klub przygotowana została specjalna promocja. Każdy kibic Piasta mógł zjawić się na meczu kupując bilet za jedyne 5 zł. Co przełożyło się na trybun, gdyż na spotkanie z mało medialnym rywalem na stadionie pojawiło się 4235 kibiców. A więc więcej niż na kilku wcześniejszych spotkaniach. Co prawda po meczu dało się słyszeć głosy podrażnionych kibiców, iż nawet taka cena jest niewspółmierna do jakości gry zespołu. Pomijając jednak kwestię sportowe trzeba przyznać, że właśnie taka frekwencja przez lata była gliwickim standardem. Niestety od pewnego czasu nawet ta dość mierna liczba kibiców nie jest w Gliwicach codziennością. Pozostaje mieć nadzieję, że wraz z wiosną w Gliwicach zawita nie tylko dobra gra, ale także dawno niewidziani kibice.

Odnosząc się z kolei do samej gry zespołu wskazać trzeba, że zmiana trenera nie przyniosła krótkoterminowo efektu. Piast nie zmienił diametralnie stylu gry i nadal widoczne są podobne bolączki zespołu. Z drugiej strony ciężko jednak oczekiwać od Vukovicia, aby w przeciągu 10 dni wprowadził nową jakość do zespołu. Niestety zarówno w spotkaniu z Wartą, jak i wcześniejszym spotkaniem z Koroną Piastowi uciekają punkty. Punkty, które mogą być kluczowe w walce o utrzymanie.

W Gliwicach bez zmian

Piast w spotkaniu z Wartą oddał jeden celny strzał za sprawą Gabriela Kirejczyka. Wśród wartych zapamiętania sytuacji wspomnieć możemy także uderzenie Michała Chrapka, które trafiło w poprzeczkę. Poza powyższymi akacjami Piast nie oddał praktycznie żadnego groźnego strzału. Zawodnikom Piasta ciężko było zarzucić brak zaangażowania lub walki. W końcu zaobserwować się dało kilka prób wyższych pressingów do których z ławki piłkarzy zachęcał sam Vukovic. Co więcej kilka razy wyższe podejście dało Piastowi wymierne efekty w postaci ważnych odbiorów. W praktyce jednak na tym kończą się pozytywy widoczne w meczu z Wartą. Piast bowiem w naszej ocenie wyglądał lepiej wyłącznie na początku drugiej połowy spotkania, gdy poderwał kibiców do większego dopingu. Jednocześnie warto zauważyć „Vuko” zabił niezłą grę Piasta zmianami ściągającymi z boiska Kirejczyka, Dziczka oraz Pyrkę.

Z drugiej strony w dalszym ciągu w Gliwicach słabo wygląda gra obronna zespołu. Warta w sobotnim spotkaniu stworzyła tylko kilka dogodnych okazji. Pomimo tego Poznaniacy byli nad wyraz skuteczni. Zwłaszcza pierwsza bramka Warty była idealnym obrazem tego, jak piłkarze Szulczka potrafią wykorzystywać choćby minimalne okazje, czyli coś co Piastowi z kolei w ogóle nie wychodzi. Drużyna z Poznania uwidoczniła znane Piastowi problemy. Gliwiczanie pomimo tego, że w teorii w obronie grają aż 5 zawodnikami ostatnimi czasy z łatwością tracą bramki. Tym razem szwankowały zwłaszcza boki obrony. O ile bowiem zarówno Pyrka jak i Katranis są zawodnikami robiącymi zamieszanie w akcjach ofensywnych zespołu. O tyle obaj zawodnicy mają problem w grze defensywnej. W spotkaniu z Wartą Katranis dał za dużo miejsca Szmytowi na dośrodkowanie, a Pyrka po raz kolejny w tym sezonie przegrał pojedynek główkowy z rywalem względem czego Piast musiał gonić wynik.

Na trenera Vukovicia czeka więc dużo pracy i długa droga do odzyskania przez zawodników wiary w swoje umiejętności. Może tym razem klub pomyśli o zatrudnieniu psychologa sportowego dla drużyny. Widać bowiem, że zawodnicy Piasta przegrywają mecze we własnych głowach i potrzebna jest praca nie tylko nad aspektami fizycznymi, ale także i strefą mentalną. Dziwnym jest bowiem, że w latach dwudziestych XXI wieku w profesjonalnym klubie dalej nie pracuje się w odpowiedni sposób nad podejściem mentalnym zawodników.

„Tłuste koty”, czy gorsza forma?

Osobną kwestią pozostają również występy zawodników, którzy powinni w tym sezonie stanowić o sile gliwickiego Piasta. Na wysokości zadania z doświadczonych graczy  w rundzie jesiennej stanął wyłącznie Damian Kądzior. Skrzydłowy był przy tym przez znaczną część rundy trapiony przez kontuzję, a i tak jest najlepiej asystującym piłkarzem piastunek. Pozytywnego zdania nie można powiedzieć za to o zawodnikach wracających do Piasta po kilku latach przerwy. Zarówno Kamil Wilczek, Jorge Felix i Tom Hatelety są wyłącznie cieniami zawodników, którzy tworzyli w barwach Piasta historię. Cała trójka pobiera przy tym zapewne znaczne pensje, które zauważalne są w budżecie klubu.

Nie można winić jednak samych zawodników, że skorzystali z ofert Piasta. Za to odpowiada bowiem dyrektor sportowy. W tym miejscu przejść należy bowiem do postaci Bogdana Wilka. Aktualne wyniki zespoły jednoznacznie bowiem wskazują, że model na który postawił Piast się nie sprawdza. Do Gliwic za znaczne pensje  sprowadzani są zawodnicy, których kariery zbliżają się do końca, a Piast niewątpliwie nie jest  szczytem ich marzeń. Nie zakładamy tutaj złej woli, któregokolwiek z piłkarzy Piasta. Należy zadać sobie jednak pytanie czy aktualne występy niektórych graczy spowodowane są wyłącznie gorszą formą i złym przygotowaniem do rozgrywek, czy podświadomie zaczyna także brakować nastawienia do rozwoju i osiągania sukcesów. W naszej ocenie w ostatnim czasie do Piasta trafiło zbyt wielu zawodników „po drugiej stronie drogi” co widoczne jest także w grze zespołu.

Zgodnie z naszymi informacjami nie należy niestety spodziewać się rewolucji kadrowej na wiosnę. Piast zamierza bowiem postawić na podobna grupę piłkarzy wierząc w umiejętności trenera i już zakontraktowanych graczy. Dziwić może to zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że również w letnim okienku transferowym Piast był jedną z najmniej aktywnych drużyn na rynku. Pozostaje za tem pytanie po co gliwiczanom dyrektor sportowy?

Statystyki z sobotniego spotkania:

Udostępnij

O autorze

Zapalony kibic Piasta, którego na pierwsze mecze zabierał ojciec, a który obecnie ciągnie całą rodzinę na stadion. Staram się racjonalnie myśleć i wyciągać logiczne wnioski z poczynionych obserwacji. Lubię statystyki i uważa, że emocje w futbolu przeszkadzają logicznie myśleć.

?>