POMECZOWE

Piast 1:1 Lech – zabrakło niewiele

Piast 1:1 Lech – zabrakło niewiele

Gliwiczanie w 24. serii gier podejmowali aktualnego Mistrza Polski, Lecha Poznań. Na papierze oczywistym faworytem był Lech Poznań, jednakże Piast nie był bez szans, bowiem w ostatnich meczach podopieczni Vukovicia prezentowali się bardzo dobrze.

Trener poznaniaków, John Van Den Brom wystawił na to spotkanie „rezerwową” jedenastkę. Szansę dostali gracze, którzy większość sezonu spędzali na ławce lub byli kontuzjowani. Piast wyszedł oczywiście w najmocniejszym zestawieniu.

Nieuważny początek

Niestety już w pierwszych minutach Piast mógł przegrywać. Mikael Ishak dograł perfekcyjną piłkę na 5. metr do Filipa Marchwińskiego, który mając przed sobą pustą bramkę, spudłował. Gliwiczanie od tamtej pory grali uważnie w defensywie. Z daleka próbował uderzać chociażby Grzegorz Tomasiewicz, a Piast utrzymywał się na połowie Lechitów. Brakowało jednak ostatniego podania. Wrzutki naszych skrzydłowych były wybijane przez stoperów Lecha, a Kamil Wilczek praktycznie nie dochodził do sytuacji.

Prowadzenie

Gliwiczanie na drugą połowę wyszli z podobnym nastawieniem, co w pierwszej. Piast próbował kreować sytuacje, ale bezskutecznie. Sytuacja diametralnie zmieniła się jednak w 62. minucie, gdy Arkadiusz Pyrka wyprzedził obrońcę Lecha, który dopuścił się faulu. Prowadzący to spotkanie Daniel Stefański po chwili zawahania wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł oczywiście Patryk Dziczek, który w poprzednich meczach pewnie zamieniał jedenastki na bramki. Tym razem jednak górą był Filip Bednarek. Wydawało się, że po karnym zostanie jedynie zapis o dobrej obronie strzału Dziczka, ale w polu karnym odnalazł się Michał Chrapek, który pewnie wpakował piłkę między słupki. Piast prowadził.

Wypuszczone 3 punkty

Gliwiczanie po strzelonej bramce cofnęli się na własną połowę. Grę prowadził Lech, ale nieskutecznie próbował zagrozić bramce Frantiska Placha. Niestety w końcu Lechici przełamali szyki obronne Piasta. Z daleka, wolejem uderzył Nika Kvekveskiri, co zaskoczyło bramkarza Piasta i ostatecznie Piastunki wypuściły prowadzenie w doliczonym czasie gry. Przed meczem kibice z Gliwic braliby remis z pocałowaniem ręki, ale po meczu pozostaje jedynie niedosyt. Podopieczni Vukovicia po raz kolejny zaprezentowali się dobrze w starciu z drużyną z czołówki. Wydaje się więc, że Piast może spać spokojnie. Najważniejsze jednak będą dwa następne spotkania. Piast zmierzy się z Miedzią, a po przerwie na reprezentację z Górnikiem Zabrze.

Dobry mecz środka pola

Kolejne dobre spotkanie zaliczył tercet środka pola. Tomasiewicz utrzymuje świetną formę, Michał Chrapek zdobył bramkę i był aktywny, a Patryk Dziczek mimo niewykorzystanego karnego był ostoją środka pola gliwiczan. Świetny występ może zapisać sobie także Arkadiusz Pyrka, który praktycznie wyłączył z gry Michała Skórasia, a później Kristoffera Velde. Pyrka miał także łatwość w grze 1 na 1 i wywalczył karnego.

Boisko nie dorównało

Niestety, po raz kolejny możemy narzekać na stan murawy przy Okrzei. Boisko posypane było piaskiem, który wręcz sypał się spod nóg zawodników. Nie mamy jednak dobrych wieści. Za tydzień na Stadionie Miejskim im. Piotra Wieczorka swoje spotkanie rozegra Ruch, a dwa tygodnie później Piast. Możemy jedynie liczyć, że pogoda dopisze i nie będzie płatać figli, tak jak miało to miejsce w ostatnich tygodniach.

Udostępnij

O autorze

Założyciel portalu Piast Info.

?>