AnalizyInneOpisyPOMECZOWE

Piast kolejny raz bez punktów…czyli łódzka farsa!

Piast kolejny raz bez punktów…czyli łódzka farsa!

Jeśli ktoś łudził się tym, że Piast przerwie fatalną passę, ten srodze zawiódł się. Można było mieć duże oczekiwania po tym meczu, ale rzeczywistość okazała się bolesna. Co gorsza, podopieczni trenera Vukovicia przegrali to niedzielne wczesnopołudniowe starcie dzięki wyraźnemu błędowi sędziego Arysa i jego asystentów. Mało tego, pomyłkę powielili jego koledzy pracujący przy obsłudze VAR.

Przykrym jest fakt, że trzeba pisać o błędach arbitrów podczas meczu, a nie o pięknej grze z obu stron. Wolałbym szczerze wspominać o koronkowych akcjach, strzałach z dystansu, fantastycznych paradach, golach w doliczonym czasie gry. Słowem o wszystkim tym, co jest piękne w tej dyscyplinie sportu. Niestety nie da się i boli szczególnie to, że Piast już kolejny raz w tym sezonie stracił punkty przez absurdalne decyzje sędziów. Jak jednak w skrócie wyglądał ten mecz, zapraszam na dość cierpkie podsumowanie.

Gliwickie rotacje w składzie.

Piast od dłuższego czasu przypomina nam, że w tym zespole nic nie jest trwałe. Szkoleniowiec Gliwiczan po ostatnich meczach doszedł chyba do wniosku, że Arek Pyrka znacznie bardziej jest pożyteczny w ofensywie, niż w szykach obronnych. Na jego miejsce z kolei został przesunięty Huk i o dziwo radził sobie tam dobrze, bo często otrzymywał wsparcie od Hateleya. Z kolei z drugiej strony Mokwa dobrze uzupełniał się z Ameyawem. To właśnie te zmiany spowodowały, że Widzew miał ogromne problemy w ataku.

Jak widać wyraźnie, w ofensywie też Vuko dokonał dość istotnej zmiany i zastąpił Tomasiewicza Szczepańskim. Ten z kolei radził sobie bardzo dobrze. Bez wątpienia ambitny pomocnik Piasta wykorzystał tę szansę! Współpracował z napastnikiem i skrzydłami.

Gospodarze w euforii.

Nasi sobotni rywale znajdowali się w zupełnie innym położeniu niż my. Zanotowali kilka fajnych wyników i zaczęli hurtowo punktować za trzy. Trener Niedźwiedź zbudował ciekawy zespół, który prawdziwą twierdzę uczynił ze swojego stadionu. Nie miał ponadto takich problemów ze składem jak Vuković i dlatego zdecydował się na następujące zestawienie.

Już zapowiedź […] świadczyła o tym, że czeka nas bardzo trudna batalia o punkty!

I połowa.

Ta część spotkania już na wstępie pokazała, że Piast bardziej skupił się na defensywie. Widzew atakował głównie lewą stroną na bramkę Placha, gdzie szczególnie aktywny był Klimek. Łodzianie kilka razy wywalczyli rzuty rożne po których groźnie centrowali bez większego efektu. Tymczasem co wydaje się absurdalne, najlepszą okazję w tym czasie gry miał Piast. W 2 minucie Pyrka pognał prawym skrzydłem i podał piłkę do Piaseckiego. Napastnik Piasta nie strzelił na bramkę Gikiewicza, ale obsłużył zupełnie niekrytego w polu karnym Ameyawa. Niestety młody skrzydłowy Piasta przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 8 minucie Alvarez strzelał na bramkę Placha, ale ten wybronił to uderzenie. Potem kilkukrotnie próbował jeszcze uderzyć głową Żyro i z dystansu Pawłowski, ale nie zdołali pokonać bramkarza Piastunek. Pod koniec połowy strzelali Szczepański nad bramką i raz Piasecki, ale uderzenie napastnika zostało zablokowane.

W tym momencie dał o sobie znać arbiter. Zakończył połowę w momencie gdy Piast miał wykonywać rzut rożny! Piastunki miały o to zrozumiałe pretensje do sędziego.

Połowa licznych absurdów.

To co zdarzyło się w drugiej połowie tego starcia, nie da się w żaden sposób wytłumaczyć. Oba zespoły ograniczyły się do walki taktycznej, choć bardziej wyraziści w tej grze byli gospodarze. Grali koronkowo od nogi do nogi, podczas gdy podopieczni Vukovicia wybijali głównie futbolówkę na uwolnienie. Mnożyły się straty i to mogło zakończyć się źle w 50 minucie!! Uderzeniem zza pola karnego popisał się wówczas Nunez i Plach sparował piłkę na rzut rożny! To był sygnał ostrzegawczy i dlatego Piast ruszył odważniej w pole karne rywala. Pyrka prawą stroną minął Kastratiego i próbował oszukać Żyrę. Niestety obrońca okazał się sprytniejszy.

Karny widmo.

W 70 minucie z kolei doszło do prawdziwego festiwalu pomyłek arbitra. Alvarez wrzucił piłkę w pole karne, gdzie ubiegł napastnika Widzewa Mosór. Jeszcze leżąc na murawie wybił piłkę z pod nóg Sancheza, a następnie wyekspediował ją na aut Pyrka. Wszystko pewnie byłoby jasne w tej sytuacji, ale nie dla Karola Arysa. Zatrzymał grę prawie na 5 minut i uporczywie szukał kontaktu reprezentanta młodzieżówki z hiszpanem. Żeby było śmieszniej, to wszystkie możliwe powtórki od tyłu, od przodu, z boku, nawet z góry pokazały, że nie było przewinienia. Co więcej dodać, to Tkacz sam próbując odzyskać piłkę pchnął swojego kolegę na murawę. Ostatecznie ku zaskoczeniu wszystkich, pewnie też pozostałych widzewiaków, VAR wykazał karnego. Tego na gola zamienił Pawłowski, choć Plach był bliski obrony tego uderzenia.

Zresztą co warto wspomnieć, słynący z ostrych docinek portal Weszło tak skwitował tę sytuację.

Po tym zdarzeniu Piast rzucił się do odrabiania strat, ale nawet grając na dwóch centralnych napastników nie zdołał wcisnąć futbolówki do siatki. Pod koniec spotkania jeszcze raz dał o sobie znać sędzia Arys. Mecz miał być przedłużony o 6 minut, ale arbiter ze Szczecina skrócił go o 2 minuty! Co bardziej śmieszne, chwilę przedtem przyznał Widzewowi piłkę, choć Szota wyekspediował ją na rzut rożny!

Ostatecznie mecz zakończył się niezasłużoną porażką Piasta i możemy tylko gdybać co by było, gdyby rozjemcy w ostatnich dwóch meczach Piastunek nie popełnili tak katastrofalnych błędów. Jeśli mam być szczery, to nie polecam tego arbitra do spotkań przy Okrzei w najbliższym czasie.

http://www.90minut.pl/news/331/news3314230-PKO-Ekstraklasa-Widzew-1-0-Piast.html

Powiedzieli po meczu.

Aleksander Vuković: Mieliśmy na ten mecz swój plan, który trochę wynikał z faktu, że w środę zagraliśmy trudne pucharowe spotkanie. Dzisiaj musieliśmy zmierzyć się z mocną drużyną, więc byliśmy bardziej schowani niż zazwyczaj, nie stosowaliśmy wysokiego pressingu. Nasz plan realizowaliśmy dość dobrze, bo choć Widzew był częściej przy piłce, to my mieliśmy lepsze okazje do otworzenia wyniku. Nie zrobiliśmy tego, a potem przyszła sytuacja, którą wydawałoby się, że wybroniliśmy i oddaliliśmy niebezpieczeństwo. Tak nam się jednak tylko wydawało, bo pojawił się pan z pokoju VAR i trochę przesadził. Nie było mowy o żadnym przewinieniu. Sposób podjęcia tej decyzji jest niezrozumiały i sprawił, że straciliśmy gola, ponieważ trudno jest obronić rzut karny. Próbowaliśmy walczyć do końca, za co dziękuję drużynie. To jest dla mnie najbardziej istotna kwestia do dodania, ponieważ ten zespół kolejny raz urósł w moich oczach i zaimponował swoją postawą. 

Daniel Myśliwiec: Jestem bardzo zadowolony z tego, jaki był efekt naszej pracy. Kiedy wygrywa się 1:0 o godzinie 12:30, w dodatku po rzucie karnym, który podyktowany został po analizie VAR, to można się zastanawiać, czy ten wynik był adekwatny do tego, co się działo. Ja wrócę jednak do perspektywy pierwszego meczu z Piastem – tego, jak zaprezentowaliśmy się wtedy, a jak teraz, po okresie ciężkiej pracy. Tam też była sytuacja mocno VAR-owa, gdy zastanawialiśmy się, czy nie powinniśmy otrzymać szesnastki. To spina klamrą oba spotkania.
Nasza konsekwencja w działaniach ofensywnych przy braku energii robiącej różnicę spowodowała, że ten mecz mógł nie wyglądać jak nasze topowe spotkania. Wpływ na to miały dwa kluczowe czynniki: inicjatywa przeciwnika, który zaproponował niższe ustawienie, a także kwestia porównania, jak możemy przygotować się do tego meczu, jakie warunki są. Trenujemy na podmokłym boisku, piłkarze potrzebują więcej czasu na decyzję, żeby rozwinąć skrzydła. 

 

 

 

 

 

Udostępnij

O autorze

Jestem gościem, którego największym sukcesem było poznać liczącą ponad 5 tys lat Historię różnych Cywilizacji na Świecie i nie zwariować. Piszę sobie w Piastinfo i od czasu do czasu komentuję mecze!

?>