Piast ma okazję grać w wielu derbach, a te rządzą się swoimi Prawami. To są mecze charakterystyczne. Jedne są emocjonujące i pada mnóstwo bramek, inne nudne i nieciekawe. Są jednak takie, gdzie walka idzie na całego, ale wynik nie krzywdzi nikogo. Takie właśnie rozegrał wczoraj w Katowicach z GKS-em.
Nie ma w tym stwierdzeniu ani słowa przesady. Wiedzieliśmy, że mecz z będącym w świetnej formie GKS-em nie będzie spacerkiem i ten pola nie odda. Było to widać na boisku. To nie był taki mecz , jak ten który oglądaliśmy na Okrzei tutaj, ale też miał swój urok. Faktycznie był to mecz walki i gdyby nie brak goli, kibice mogliby być względnie zadowoleni z takiego widowiska. Nie było ono piękne dla estetyków piękna futbolowego, ale miało swój charakter takiej swoistej piłkarskiej bitwy!
Jedenastki na plac.
Sztab trenera Vukovicia znalazł się w trudnym położeniu. Katastrofalna w skutkach kontuzja Katsantonisa tylko przysporzyła kolejnych zmartwień. Trzeba było na nowo układać w głowie formację ofensywną i na dodatek tak defensywę, aby powstrzymać niezwykle groźny tercet napastników gospodarzy. Jeśli chodzi o to pierwsze, to trener zdecydował się desygnować na skrzydło Rosołka i Jirkę, a wysuniętym Jorge Felixa. Nie był to jednak dobry plan, bo były piłkarz Legii nie radził sobie zbytnio i już w przerwie został zmieniony przez Miłosza Szczepańskiego. Jeżeli chodzi o szyki obronne, to widać wyraźnie, że Miguel ten hiszpański wygryzł ze składu tego portugalskiego i zanotował całkiem udany mecz z Legią. Tak więc wyglądała jedenastka Piasta na to spotkanie.
Kata nie było, a i tak trzeba było uważać.
Co prawda od dłuższego czasu nie było już w składzie gospodarzy kata Piasta Adama Zrelaka, ale wciąż to był groźny zespół. Trener Górak zbudował naprawdę ciekawy futbolowy organizm, w którym każdy z elementów doskonale pasuje. Przekonał się o tym zresztą Raków u siebie w poprzedniej kolejce. Jedynym tak naprawdę dylematem szkoleniowca Katowiczan był wybór, kto zagra za pauzującego Repkę. Padło na byłego Piastunkę Sebastiana Milewskiego. Tak więc wyglądał skład gospodarzy na to spotkanie.
I połowa.
Piast pamięta o swoich piłkarzach. Przed meczem derbowym chłopaki i cały zarząd wystąpili w specjalnych dedykowanych niebieskich koszulkach z napisami w języku angielskim i greckim będącym jednocześnie symbolem gestu wsparcia dla Andreasa Katsantonisa. Popieramy z całą mocą tę akcję.
Spotkanie zaczęło się od ataków gości, którzy mieli niewielką, aczkolwiek optyczną przewagę. Już w 2 minucie Kowalczyk mógł otworzyć wynik, ale świetnie zablokował jego strzał Czerwiński. Zresztą defensywa radziła sobie dobrze i bardzo często Piast przechodził do kontry. Po jednej z takich akcji Niebiesko czerwoni zagrali kombinacyjnie, ale Rosołek strzelił obok słupka. Potem tak naprawdę było bardzo wiele walki w środkowej części boiska i marnowanych okazji zwłaszcza pod bramką Placha. W końcu w 32 minucie faulowany był Felix a do rzutu wolnego pośredniego podszedł Michał Chrapek. To mogła być akcja kopiuj wklej w meczu z Legią, ale tym razem Dziczek w zamieszaniu podbramkowym strzelił centymetry obok prawego słupka bramki Kudły.
Niebezpiecznie było pod naszą bramką zaledwie dwie minuty później. Czerwiński nie zrozumiał się z Drapińskim i efekcie tego Bejgier pognał na bramkę Placha. Powstrzymał go jednak Miguel Munoz. W 44 minucie strzelał na bramkę z rzutu wolnego Wasielewski, ale Plach obronił ten strzał do koszyczka. Tak zakończyła się I połowa.
II połowa.
W przerwie doszło do zmiany w barwach Piasta. Rosołek nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań i dlatego szkoleniowiec zmienił go na Miłosza Szczepańskiego. To był znakomity ruch, bo akcje w ofensywie Piastunek zaczęły zazębiać się! Z jednej strony atakował Jirka, z drugiej strony wprowadzony po przerwie były piłkarz Legii i Rakowa. Gospodarze mieli ogromne problemy z tą dwójką i z ich strony rosło największe dla nich zagrożenie. W połowę znowu lepiej weszli gospodarze. W 47 minucie na niebezpieczny strzał z okolic 16 metra zdecydował się Borja Majoral, ale chybił nieznacznie. Zaledwie trzy minuty później odpowiedział Piast. Kombinacyjna akcja Dziczek, Chrapek skończyła się podaniem do Jirki, a ten uderzył w kierunku bramki. Kudła obronił jednak ten strzał, bo wcześniej zablokował go Kowalczyk. Minęły kolejne 2 minuty i na strzał zdecydował się Chrapek. Futbolówka poszła jednak nad poprzeczką. W 80 minucie strzelał Wasielewski, ale piłka znowu minęła bramkę Placha.
Pod koniec oba zespoły miały sytuację meczową. Wpierw Borja Majoral nie wykończył akcji sam na sam, a potem pod koniec Kudła wyciągnął strzał Jirki idący wyraźnie pod poprzeczkę. Gdyby to wpadło, to byłby gol może nawet i miesiąca.
Ostatecznie jednak gole w tym meczu nie padły, a oba zespoły podzieliły się punktami> Co więcej, drużyny pozostają niepokonane w 2025 roku. Dlatego też ten wynik nie krzywdzi żadnej ze stron.
http://www.90minut.pl/news/335/news3359710-PKO-BP-Ekstraklasa-Katowice-0-0-Piast.html
Powiedzieli po meczu.
Aleksandar Vuković: Spotkanie, jakiego można się było spodziewać, biorąc pod uwagę to, co zarówno Piast jak i GKS zaprezentowały w pierwszych meczach i jedynie, gdyby jedna z drużyn nie była sobą lub odpuściła, wyglądałoby to inaczej. A tak to był mecz twardy, w którym ciężko było rozwinąć skrzydła i sytuacji nie było tak dużo jak ostatnio. Z pierwszej połowy byłem zadowolony z tego jak broniliśmy. Jednak nie mogę być zadowolony z tego, jak operowaliśmy piłką i z tego, jak groźni byliśmy na połowie i pod polem karnym rywala. W drugiej połowie było lepiej. Cenimy ten punkt, bo jest on dla nas bardzo ważny.
Rafał Górak: Skończyło się remisem. Mecz równy, taki w stylu starym wyspiarskim, chcieliśmy więcej zrobić coś z piłką. Próbowaliśmy swoją grę wdrażać, ale grający pragmatycznie i doświadczony przeciwnik nam za bardzo nie pozwalał. Było kilka zalążków, ze 2-3 akcje, kiedy ręce składały się do oklasków. Przeciwnik jednak też kilka razy zagroził i nie było łatwo. Przyjmuję ten punkt z pełnym inwentarzem. Byliśmy świadkami meczu walki, trochę szarpanego, ale w derbach w kulturze fair play. Ten szacunek wobec siebie jest ważny. Może nie zaprezentowaliśmy kibicom wielkiej płynności gry, ale pod względem wolicjonalnym było to to, czego można się było spodziewać, analizując siebie nawzajem przed meczem.