Piast miał być kolejnym łatwym rywalem dla podopiecznych trenera Gonzalo Feio! Legioniści w końcu muszą gonić Jagiellonię i dlatego nikt w Warszawie nie wyobrażał sobie porażki czy nawet remisu z Piastunkami. Mówili nam nawet kibice stołeczni, że Niebiesko-czerwoni nie będą przeszkodą w drodze do kompletu oczek. Tymczasem Piast zrobił gospodarzom na złość i rocznicę Powstania Warszawskiego postanowił obejść w najlepszy dla siebie sposób, inkasując 3 punkty.
Jest to zdecydowanie wynik zaskakujący, zważywszy na klasę rywala i tego w jakiej jest formie. Piast przegrywał już na starcie. Co więcej, Bartek w swojej zapowiedzi tutaj przestrzegał przed tym, z jak trudnym przeciwnikiem przyszło nam mierzyć się. Co prawda rywal z Walii nie okazał się wymagającym, ale podopieczni Feio wyprzedzali nas w tabeli po dwóch zwycięstwach. Warto dodać coś jeszcze. Rocznica wybuchu Powstania mogła dać gospodarzom jeszcze jednego ważnego kopa mentalnego do walki! Nic takiego jednak nie miało miejsca. To Legioniści wyglądali na bardziej sparaliżowanych w pierwszych 35 minutach spotkania. Jak jednak wyglądała ta nasza dumna wiktoria nad Legią, zapraszam na podsumowanie.
Nie zmienia się tego, co funkcjonuje.
Ta stara futbolowa maksyma ma swój głęboki sens. Powinno się raczej poprawiać to, co nie funkcjonuje, a nie niszczy fundamenty jedenastki. Obaj szkoleniowcy jak widać stosują tę samą metodę od początku sezonu i przynosi ona wymierne skutki!
Legia.
Widzowie zgromadzeni na stadionie, na ekranach i pewnie dziennikarze nie byli zaskoczeni takim wyborem trenera Feio. Portugalczyk postawił na dokładnie tę samą jedenastkę, która wybiegła w Kielcach. Szkoleniowiec liczył pewnie na to, że pewniacy do składu zdobędą komplet oczek.
Wybrańcy trenera Feio 🫡 #LEGPIA
Centrum meczowe ➡️ https://t.co/vL36Qj6vPY pic.twitter.com/EUPsU6OCNn
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) August 4, 2024
Legia zagrała więc nie tylko tym samym składem od początku, ale też zastosowała ten sam system taktyczny, a więc 1-3-3-2-2.
Niestety w odróżnieniu do gospodarzy sztab trenera Vukovicia musiał łatać dziurę po kontuzjowanym Jorgusiu.
Piast.
Tak to był duży kłopot zwłaszcza, że nie wyobrażamy sobie teraz jedenastki bez sympatycznego Hiszpana. To on strzelił pierwszego gola w sezonie i do momentu kontuzji, notował świetny występ przeciwko Śląskowi przy Okrzei. Niezwykle trudno jest zastąpić takiego piłkarza, na szczęście Damian Kądzior świetnie tę lukę uzupełnił. To była jedyna tak naprawdę zmiana dokonana przez sztab przed meczem!
Jedenastka Piasta Gliwice na mecz w Warszawie! 📋🔵🔴
🔜 #LEGPIA! pic.twitter.com/9mUkuWdkRi
— Piast Gliwice (@PiastGliwiceSA) August 4, 2024
Nie zmieniła się też taktyka zespołu i ponownie jak w pozostałych meczach zagraliśmy systemem 1-4-2-3-1.
I połowa.
Każdy na stadionie w zielonej, białej czy czerwonej koszulce z charakterystyczną „Elką” na piersi spodziewał się pewnie huraganowych ataków gospodarzy i szybko strzelonego gola. Tymczasem już w 5 minucie mogliśmy prowadzić 1:0! Piastunki weszły błyskawicznie w to spotkanie i zawiązały ciekawą akcję. Ameyaw obsłużył podaniem Piaseckiego, a ten odegrał do tyłu do Tomasiewicza. Filigranowy pomocnik niemal natychmiast posłał futbolówkę w uliczkę do Kądziora, ale napastnik nie zdołał pokonać Tobiasza. Jego strzał zablokował Kapuadi. Warto przy tym wspomnieć, że Fabian Piasecki miał lepszą pozycję i mógł mu oddać tę piłkę. Po minucie znowu byliśmy blisko bramki. Jakimś cudem Pyrka znalazł się na lewej stronie, co kompletnie zaskoczyło gospodarzy. Prawy obrońca dośrodkował w pole karne, przedłużył Piasecki, a Kapitan (dzisiejszy zresztą solenizant) mógł głową umieścić futbolówkę w siatce. Denerwował się zresztą, bo jego zdaniem Vinagre faulował w tym momencie. Próżno było szukać w tym czasie akcji Legionistów. O ich formie niech świadczy choćby fakt, że jedyną groźną akcję ofensywną spartaczył Kapustka, posyłając podanie do Wszołka praktycznie na aut bramkowy. Tymczasem Piast bawił się nadal. W 16 minucie minucie Dziczek wrzucił piłkę z autu w pole karne Tobiasza, ale Piasecki został zablokowany. Po 4 minutach już jednak było 1:0 dla Nas!
Gol.
Dziczek niemal w bliźniaczej akcji posłał piłkę z autu znów w to samo miejsce. Mosóra zaskoczyła ta akcja, jednak tym razem Czerwiński zdołał odegrać futbolówkę głową do Chrapka. Pomocnik najpierw przyjął ją klatką, minął fatalnego w tym dniu Wszołka i mimo asysty jego, Pankova, Kapustki, Ziółkowskiego i Kramera (słowem, więcej ich matka w jednym miejscu nie miała) strzelił w prawy dolny róg bramki.
MICHAŁ CHRAPEK! 🔥 @PiastGliwiceSA prowadzi z Legią w Warszawie! 🤯 Kluczem do sukcesu wrzut z autu! 👌
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/B1Hjnneapa
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 4, 2024
Po tym wydarzeniu obudzili się gospodarze. W 22 minucie Chrapek stracił piłkę przed naszym polem karnym i Kapustka wypatrzył w szesnastce Piasta Kramera. Słoweniec uderzył piłkę głową, ale Fero Plach skierował ją instynktownie na poprzeczkę. Legionista nie doszedł już do niej mimo chęci, bo uprzedził go efektowną przewrotką Ariel Mosór. Obrońca strasznie zaryzykował w tym momencie, ale dzięki temu wybił futbolówkę niemal z linii bramkowej. Próbował ją jeszcze dobić Luquinhas, ale przeniósł „skórę” nad poprzeczkę. Mieliśmy mnóstwo szczęścia w tej sytuacji.
Końcówka I połowy.
W okresie do 45 minuty dominowali głównie goście, ale w 33 mogli stracić bramkę. Dziczek zanotował stratę, (a w rzeczywistości nakładkę hiszpańskiego napastnika Legii) Marc Gual popędził na bramkę Placha, ale został zablokowany przez Tomasiewicza i wracającego defensywnego pomocnika! Na stadionie można było usłyszeć jęk zawodu. Filigranowy pomocnik zacisnął pięść w geście triumfu, ale później niestety nie uchroniło to jego zespołu od utraty bramki. Jeszcze w 38 minucie Ameyaw dostał słuszną żółtą kartkę za wymuszenie karnego i Chrapek za awantury. Potem jednak w 44 i 45 minucie Legioniści mieli dwa kluczowe rzuty rożne. Vinagre dośrodkował w pole karne z lewej strony, ale Mosór wybił piłkę głową do przodu do niepilnowanego Wszołka. Ten próbował bez przyjęcia przelobować Placha, jednak Słowak zdołał wybić ją na rożny.
Gol Legionistów.
Po tej próbie, tym razem z prawej strony zacentrował Kapustka i Kramer głową umieścił piłkę w siatce! Co bardziej boli, zrobił to mimo interwencji Kuby Czerwińskiego i Fabiana Piaseckiego. Warto jednak dodać, że ten gol nie powinien być uznany! Słoweniec pchnął wyraźnie napastnika Piasta, uniemożliwiając mu skuteczną interwencję w obronie.
Blaž Kramer wyrównuje! 👊 Dobre zachowanie w polu karnym napastnika @LegiaWarszawa i strzał głową nie do obrony! 🔥👏
📺 Mecz Legii z Piastem trwa w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/SNZEKAPRlm
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 4, 2024
Minutę później arbiter gwizdnął po raz ostatni w tej połowie.
II połowa jak dogrywka.
Trzeba przyznać obiektywnie, że Legia zasłużyła na remis do przerwy. Piast przeważał w tej części spotkania, ale to gospodarze mieli klarowne sytuacje do strzelenia bramki. Kibice na stadionie liczyli na to, że Legia w drugiej połowie wyjdzie na prowadzenie i zainkasuje 3 punkty, ale obraz tylko połowicznie zmienił się na inny. W 50 minucie Kramer nie wykorzystał centry Guala, zaskoczony przyruchem ciała Mosóra. Kolejne 5 minut były tak fatalne z punktu widzenia gospodarzy, że Portugalczyk nie wytrzymał. Mimo asysty Kapustki przy bramce, ściągnął z placu jego i Kramera (ten wcześniej dostał żółtą kartkę za brutalny faul na Kubie Czerwińskim) Za nich weszli Alfarela i Nsame. W 58 minucie groźnie zaatakowały Piastunki. Tomasiewicz wrzucił piłkę za plecy obrońców, ale Ameyaw uderzył futbolówkę w boczną siatkę. Co to była za szansa! Potem młody pomocnik Piasta próbował jeszcze dwa razy podobnej sztuczki, ale Legioniści łapali go na spalonym. W końcu i sztab Vukovicia zareagował 8 minut później. Piasecki i Kądzior zeszli z boiska, a na ich miejsce Serb wprowadził Rosołka i Drapińskiego. Akcje Piasta nabrały rozpędu, ale to Legioniści byli bliżsi bramki po wprowadzeniu Celhaki i Morishity.
Końcówka II połowy.
W 71 minucie Luquinhas dośrodkował w pole karne, ale Nsame nie doszedł do piłki. Słowo „dośrodkował” trzeba jednak wziąć pod cudzysłów. Brazylijski pomocnik Legii tak naprawdę strzelał na bramkę Placha a ten bez kłopotu ją chwycił. Dziewięć minut później Ameyaw kropnął na świątynie Tobiasza, ale jego uderzenie zablokował młody obrońca Legii Ziółkowski. To była ładna trzypodaniowa akcja Dziczek, Pyrka, Ameyaw. Potem obie strony rozgrywały piłkę raczej w środku boiska, aż nastąpiła kapitalna z naszego punktu widzenia 84 minuta.
Gol i Piast w euforii.
Po jednym ze starć duetu Rosołek Kapuadi,ten pierwszy wywalczył aut na prawej stronie! Dziczek w swoim stylu wrzucił piłkę w pole karne Tobiasza, gdzie przedłużył ją do Czerwińskiego Rosołek. Legioniści nie zdołali zapobiec tej akcji, a na dodatek próbujący blokować Kapitana Piasta Pankov zaliczył głową asystę przy golu Tiho Konstandinova! Reprezentant z kraju Aleksandra Wielkiego powiedział dzięki i wpakował futbolówkę pod ladę najmocniej jak tylko mógł i było 2:1 dla nas. Warto wspomnieć, że Macedończyk pojawił się na placu zaledwie 10 minut wcześniej.
𝐓𝐈𝐇⚽𝐌𝐈𝐑 𝐊𝐎𝐒𝐓𝐀𝐃𝐈𝐍𝐎𝐖! 💥 Macedończyk trafia do siatki! @PiastGliwiceSA strzela kolejnego gola po wrzucie z autu i wygrywa z Legią w Warszawie! 🤯 pic.twitter.com/PsVQrABGvb
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 4, 2024
Po tym golu Legia już wyraźnie siadła mentalnie i mimo doliczenia ostatecznie aż 10 minut, Piastunki utrzymały swój stan posiadania. Brawo Chłopaki!
http://www.90minut.pl/news/333/news3333206-Piast-zaskoczyl-Legie.html
Powiedzieli po meczu.
Aleksandar Vuković: Zasłużenie wygraliśmy z Legią. Powiedziałem piłkarzom, że w Warszawie nie szło mi z Piastem, a zmieniłem barwy i sytuacja się odwróciła. Tym razem udało mi się pokonać stołeczny klub. Mam też poczucie, że dziś los wreszcie był nam też przychylniejszy. Po pięciu kolejkach będziemy oceniali początek sezonu. To pozwoli, by cokolwiek więcej powiedzieć o każdej z drużyn. Każdy punkt jest tak samo ważny, ale nieco przestrzegam przed huraoptymizmem w Gliwicach. – Mamy w kadrze wielu zawodników z legijną przeszłością. Każdy z nich chce się dobrze pokazać przy Łazienkowskiej. Fakt jest taki, że Maciej Rosołek jest u nas najkrócej, a miał udział przy bramce. Uważam, że trafił do nas o pół roku za późno. Wiem, że warto w niego wierzyć, bo w przeszłości mocno wspomagał Legię. Liczę, że będzie wartościowym wzmocnieniem Piasta. Cieszę się, że jest u nas, a do tego nikt nie robił mu kłopotów z odejściem w Warszawie. Czasem już tak jest, że w stolicy są gracze, którzy z jakiegoś dziwnego powodu, bywają już straceni i trudno to odwrócić przez otoczkę wokół nich.
Gonzalo Feio: Warszawa to miasto, które nigdy się nie poddało. Mamy za sobą mecz w szczególnych okolicznościach związanych z upamiętnieniem powstania z 1944 roku. Kiedy gra się w tym klubie, trzeba prezentować odpowiednie wartości. Boli mnie porażka, bo pamięć bohaterów chcieliśmy uczcić zwycięstwem. W zamian pokazaliśmy bardzo słaby poziom.– Chcę przeprosić kibiców, bo poziom, który zaprezentowaliśmy z Piastem był niedopuszczalny. Jeśli ktoś chce szukać winnych, to proszę patrzeć w moim kierunku. Dla mnie to fatalna porażka, ale cały czas podkreślam, że nie mam wymówek, bo klub stworzył mi dobre warunki i kadrę, która ma podołać na trzech frontach. Muszę wziąć za to odpowiedzialność, tak jak i za podniesienie morale i podjęcie walki w nadchodzącym spotkaniu z Brondby.