AnalizyPOMECZOWE

Piast znowu traci punkty. Strzelanina przy Okrzei!

Piast znowu traci punkty. Strzelanina przy Okrzei!

Wczoraj popołudniu meczem przy Okrzei Piast kontra Radomiak zainaugurowaliśmy 24 już kolejkę Ekstraklasy. Niestety nie mamy dobrych wieści. Po niezwykle emocjonującym i momentami kompletnie zwariowanym meczu, przegrywamy 2:3 i już teraz możemy powiedzieć jedno. W tym sezonie pozostanie nam raczej walka o utrzymanie, niż jakieś wyższe cele. Kryzys pogłębia się i nie widać niestety światełka w tunelu.

Tak w wielkim skrócie można było zamknąć podsumowanie tego spotkania i z obawami czekać na następny zaległy Piast vs Puszcza Niepołomice. To nie jest jednak takie proste. Jeszcze kilka dni temu sam mówiłem, że nie ma powodu do obaw! Czekają nas starcia ze słabszymi rywalami i możemy a nawet powinniśmy inkasować trzy punkty. Dziś okazuje się, że nawet oni mogą strzelić nam 3 bramki i wywieźć z Okrzei zwycięstwo. Co gorsza, nie robimy prawie nic, aby im w tym przeszkodzić. Jak jednak wyglądało to zwariowane starcie ostatnie, zapraszam na podsumowanie.

Ekipy wystąp!

Szkoleniowcy obu ekip mieli niezły problem, aby zestawić jedenastki na ten mecz. Pamiętajmy, że trener Vuković nie mógł skorzystać z Holubka i Huka a i wciąż wątpliwości czy w bramce ma wystąpić Fero Plach, czy też Karol Szymański. Z racji, że powstała dziura na lewej obronie, w związku z powyższym od niepamiętnych już czasów w jedenastce pojawił się Tomek Mokwa. Piast od początku wystąpił więc w takim zestawieniu.

Trener gości co prawda nie mógł tylko skorzystać z Grzesika pauzującego za kartki, ale czterech piłkarzy zagrożonych było absencją w kolejnej serii spotkań. Zatem zaufał tej jedenastce.

Szczytna akcja.

W kontekście początku tego meczu warto wspomnieć o jeszcze jednym niezwykle ważnym aspekcie. Jako że to był mecz 8 marca czyli w święto kobiet, Piast zagrał w specjalnie dedykowanej różowej koszulce. Nie zrobił tego jednak bez powodu. Miała ona na celu uświadomić i ustanowić swoisty symbol wsparcia dla tych, które uległy przemocy w rodzinie. To głównie im został poświęcony ten mecz. Takie akcje moim zdaniem są bardzo ważne, bo wiele się mówi o tym zjawisku, ale dotąd pozostaje bezradnym albo zwyczajnie panuje zwykła znieczulica wobec niego. Musimy zrobić wszystko, żeby takich zjawisk i dowodów przestępstwa było jak najmniej. Stąd nasz apel do czytelników i kibiców Piasta. Reagujmy w porę, nie obserwujmy!

Pierwsza połowa i fatalny początek.

Niestety od kilku już meczów obserwujemy pewną prawidłowość. Piast zaczyna dobrze, atakuje, ale bardzo szybko traci bramki. Potwierdziło się to tym razem i w 5 minucie już przegrywaliśmy. Trener Vuković zapewne uczulał swoich chłopaków na groźne wyrzuty z autu Abramowicza, ale Piastunki wyszły bardzo zdekoncentrowane. Radomianie wyspecjalizowali się w tej sztuce i szybko ukarali gospodarzy. Piłkarz Radomiaka rzeczywiście wrzucił futbolówkę w pole karne Placha i w zamieszaniu najsprytniejszy okazał się chorwacki talent. Vusković strzelił obok bezradnego słowaka i było 1:0 z punktu widzenia gości.

Od tej pory grali głównie piłkarze w zielonych strojach i znowu Plach musiał interweniować po groźnych wyrzutach futbolówki z autu. W tym czasie podopieczni Vukovicia ograniczyli się do albo przeszkadzania gościom, albo bardzo nieudanych wrzutek w pole karne. Można powiedzieć otwarcie, że działało to wbrew logice. Przede wszystkim w pobliżu bramki Kobylaka górowali obrońcy czasami wyżsi o głowę, a w przypadku Felixa i Rossiego zdecydowanie więcej. Pewnie nadal mógł ten obraz tak wyglądać, ale w kolejnej takiej chaotycznej akcji gospodarzy, Abramowicz w 31 minucie wyciął w polu karnym Chrapka. Sędzia Myć udał się do monitora, a dosłownie po chwili wskazał na wapno. Rzut karny na gola zamienił niezawodny jak dotąd w tym fachu Patryk Dziczek.

Końcówka połowy i Piast w natarciu.

Od tego momentu lepiej zaczął grać Piast. Atakował głównie skrzydłami, a w polu karnym gości kotłowało się co chwilę. Raz po raz sunęły natarcia czy to Mokwy i Felixa z jednej strony jak i z drugiej Chrapka i Ameyawa. Pod koniec mógł nawet prowadzić, ale patelni Felixa nie wykorzystał młody skrzydłowy posyłając piłkę dosłownie centymetry od lewego słupka bramki Kobylaka. Niestety jak zwykle w tych sytuacjach zawodziła skuteczność i po chwili sędzia Myć gwizdnął na przerwę. Mogliśmy być umiarkowanymi optymistami, jeśli chodzi o drugą połowę.

II połowa czyli kompletne futbolowe wariactwo.

Nie ma w tym tekście ani słowa przesady. To było czyste szaleństwo! Piast znowu źle wszedł w mecz i w 50 minucie goście byli bliscy podwyższenia. Rossi uderzył głową w kierunku bramki, ale tam na spalonym był Semedo. Bramka i tak nie padłaby, bo słowak popisał się kapitalnym refleksem. Niestety zaledwie 5 minut później znowu przegrywaliśmy. Wolski wrzucił piłkę w pole karne, a tam niesamowitymi nożycami popisał się Leonardo Rocha. To była bramka widowiskowa, ale z naszego punktu widzenia wolimy takie oglądać w wykonaniu piłkarzy Piasta.

Znowu widmo porażki zaglądnęło nam w oczy, ale tym razem długo nie czekaliśmy na bramkę Piastunek. Zaledwie 4 minuty później koronkowa akcja Felix – Ameyaw – Chrapek – Felix zakończyła się trafieniem tego drugiego. Hiszpan dośrodkował piłkę w pole karne, a Ameyaw skierował ją do siatki.

Tragiczna końcówka i dramat Dziczka.

Na tablicy wciąż widniał remis, a Piast bronił się przed atakiem gości. W 72 minucie Semedo dośrodkował w pole karne, a tam piłkę wyblokował Felix. Goście mieli rożny, który jednak przerodził się w kontrę podopiecznych Vukovicia. Piast ruszył do przodu, ale w momencie gdy miało dojść podanie do skrzydła do Ameyawa, arbiter Myć nagle przerwał spotkanie i udał się do monitora. Wszyscy na stadionie my komentujący spotkanie, kibice, dziennikarze gości, ławki trenerskie w tym momencie zgłupieliśmy. Po minucie okazało się, że Felix zablokował piłkę tak, że ta uderzyła go w rękę i arbiter podyktował karnego incognito. Semedo pokonał Placha.

Od tego momentu Piast dążył ponownie do wyrównania, ale ataki te nie przynosiły skutku. Punkty uciekały i co gorsza znowu straciliśmy trzy gole. W końcu w 90 minucie w zamieszaniu podbramkowym faulowany był piłkarz Piasta i znowu arbiter Myć wskazał na wapno. Tym razem jednak Patryk Dziczek nawalił na całej linii, a co więcej świetnie wyczuł go Kobylak.

To był wyraźny błąd trenera moim zdaniem, bo trzeba było oddać rzut karny Kamilowi Wilczkowi. Wkrótce potem sędzia Myć zakończył mecz, nie dając nawet kartki Kobylakowi! Bramkarz gości robił bowiem co tylko mógł, żeby czas zleciał jak najszybciej! Piast przegrał kolejny mecz i kryzys jest już widocznym faktem. Optymizm ulatuje, ale nie ma jednak sensu płakać nad rozlanym mlekiem! Piast musi wreszcie szukać kompletu oczek. Najbliższa okazja nada się we wtorek, gdy rozegramy zaległy mecz z Puszczą!

http://www.90minut.pl/mecz.php?id_mecz=1851989

Powiedzieli po meczu.

Moja analiza.

Po tym meczu trudno szukać jakiś pozytywów. Szybko tracimy bramki i co gorsza, to kolejna trójka zaaplikowana bramkarzom Piasta. Właściwie z zespołów walczących o utrzymanie, to Piast spisuje się na dzień dzisiejszy najgorzej. Trzeba szybko odwrócić ten trend, a tarcia na linii piłkarze-kibice temu nie pomogą. W takich sytuacjach potrzeba spokoju. Z drugiej jednak strony chłopcy muszą udowodnić, że na grę w Ekstraklasie zasługują i zwycięstwa z pewnością podbudują morale. Czy mimo woli widać światełko w tunelu? Piast w meczu z Ruchem wyglądał tragicznie. Po bramce pierwszej przyjmował tylko ciosy. Teraz potrafił nie tylko odpowiedzieć, ale też zdominować rywala. Bardzo to pobieżne, ale właśnie tu widzę szansę! Jak wy z kolei widzicie sytuację Piasta, podzielcie się opinią!

 

 

 

 

 

 

 

Udostępnij

O autorze

Jestem gościem, którego największym sukcesem było poznać liczącą ponad 5 tys lat Historię różnych Cywilizacji na Świecie i nie zwariować. Piszę sobie w Piastinfo i od czasu do czasu komentuję mecze!

?>