Co to był za mecz? Pewnie najlepsi futbolowi eksperci w kraju zastanowili się nad tym, jak Raków tego spotkania nie wygrał? Błyskawicznie wszedł do gry i dominował przez niemal całą I połowę. Z kolei w drugiej części miał swoje okazje do plastyki wyniku. Ostatecznie jednak, to Piast wyjechał do domu z wynikiem 1:0 i na przynajmniej kilkanaście minut był liderem rozgrywek.
Piast to zespół, przy którym nie idzie się nudzić. Na początku rozgrywek grał z polotem i fantazją. Akcje były efektowne i widowiskowe. Na takich piłkarzy można śmiało stawiać. Przede wszystkim Piastunki dominowały nad rywalami. Co więcej, udało się zdobyć punkty na innych silnych na początku tej rundy przeciwnikach. Wystarczy tylko wspomnieć, że oczko lub oczka odebraliśmy Cracovii, Śląskowi, Legii czy Zagłębiu. Nie był to jednak przypadek. Piastunki zwyczajnie pięknie oglądało się. Potem przyszedł mały kryzys i i wyraźnie zwolniliśmy tempo. Straciliśmy bardzo cenne oczka z „Gieksą” i w katastrofalnym stylu w Mielcu. To spotkanie wcale nie miało być tym z gatunku łatwych. Na papierze to miał być mecz piękny dwóch godnych siebie rywali. Jaki natomiast był, zapraszam na podsumowanie.
Stadion Rakowa twierdzą dla gospodarzy.
Podopieczni trenera Papszuna przeszli wiele zmian przed tym sezonem. Klub dokonał wielu transferów i brakuje zgrania. Warto tylko wspomnieć o tym, że odeszli V. Kovacević, Papanikolau, Crnac, Gryszkiewicz, Cebula, Zwoliński, Kittel czy Dziekoński. Jednym słowem przemeblowanie pełną piersią. Czerwono-niebiescy uzbierali taką samą jak Piast liczbę oczek, jednak u siebie nie punktują. Kiedyś stadion przy Limanowskiego był ich atutem, teraz stał się twierdzą. Można tylko zadać sobie pytanie, jak reagują na taki stan fani drużyny. Zresztą znacznie więcej o tym można przeczytać w artykule Przemka tutaj
Warto też powiedzieć kilka słów o sztabie Marka Papszuna. Prym wiedzie duet Papszun Szwarga i to on decyduje o wszystkich ruchach. Szczególnie o tej zasadzie musi pamiętać Ariel Mosór, skoro zdecydował się na przejście pod Jasną Górę. Oczywiście jest nam przykro z tego powodu, ale życzymy naszemu dotychczas sympatycznemu obrońcy wszystkiego najlepszego. Warto teraz coś powiedzieć o jedenastce i formacji, jaką desygnował trener Papszun. W Gdańsku Czerwono-niebiescy zagrali systemem 1-3-4-2-1! Choć wygrali to spotkanie, sztab nie był zadowolony z takiego stanu rzeczy. Na ławkę powędrowali Pestka i Lamprou, a ich miejsce zajęli Brunes i Rundić. Zatem jedenastka gospodarzy wyglądała tak.
📝 𝙈𝙀𝘿𝘼𝙇𝙄𝙆𝙄
Oto nasz skład na mecz z Piastem! 🔥#RCZPIA pic.twitter.com/RJJjtYJDyZ
— Raków Częstochowa (@Rakow1921) August 30, 2024
Piastunki i sinusoida wyników.
Nic mnie bardziej nie zastanawia w grze Piasta w tym sezonie, jak pewien futbolowy fakt. Rozpoczęliśmy rundę w bardzo dobrym stylu! Poza katastrofą w Mielcu tutaj , tak naprawdę punktowaliśmy z każdym rywalem. No właśnie, nasuwa się przy tym pewne pytanie. Skoro mamy komplety oczek ze Śląskiem, Legią czy trudnym Zagłębiem, to czemu z teoretycznie słabszymi mamy kłopoty? To jest trudne do ogarnięcia. Z jednej strony GKS był totalną niewiadomą! To była drużyna widmo. Natomiast Cracovia (w momencie zamknięcia artykułu na 3 miejscu w lidze), również dobrze zaczęła sezon! Może w tym leży przyczyna?
O czym warto jeszcze powiedzieć, jest tylko ukryte w głowach chłopaków. Rozegraliśmy już 7 kolejek nowego sezonu, ale w ostatnich czterech tragicznie wchodzimy w mecz. Nie wiem szczerze, z czego to bierze się? Bywały chwile, gdzie przez 20, 30 minut grali tylko rywale. Jedynie przez ich nonszalancję, indolencję możemy zawdzięczać puste konta Placha. Sztab będzie musiał zwrócić uwagę na to zjawisko. Co prawda pracuje cały czas, ale można mu zarzucić brak zaufania do młodych zmienników! Możemy przez to mieć poważne konsekwencje i kary finansowe.
Jeżeli jednak chodzi o inne aspekty, to Piastunki prawie zawsze występują w tym samym składzie. Ariel poszedł do Częstochowy, ale odpowiedzialnie zastąpił go Tomas Huk. Tak więc w tym meczu wystąpiliśmy w takiej jedenastce.
Wyjściowa XI Piasta! 📋🔵🔴
🔜 #RCZPIA! pic.twitter.com/OymHLg3beS
— Piast Gliwice (@PiastGliwiceSA) August 30, 2024
Miała to być połowa pięknego futbolu.
Muszę powiedzieć, że nie spodziewaliśmy się takich widoków. Oczywiście tradycyjnie już Piastunki weszły w mecz słabiej i gospodarze dominowali. W 2 minucie rzut wolny wykonywał Tudor i dośrodkował na głowę Svarnasa. Grek jednak był na najmniejszym chyba możliwym spalonym. Zaledwie 7 minut później, Czerwono-niebiescy ruszyli znowu w pole karne Placha. Otieno flankował z prawej strony, ale Brunesa ubiegł Plach. Carlos powtórzył, ale tym razem piłkę w pole wybił Huk. W tym czasie trudno było szukać Piasta w szesnastce Trelowskiego. Próbowaliśmy rozgrywać akcje w środku, ale zazwyczaj traciliśmy głupio piłki. Raz tak naprawdę Ameyaw próbował nawinąć Tudora i strzelić! W 28 minucie doszło do kontry gospodarzy, ale Brunes nie zrozumiał zamiaru Kochergina. Wobec powyższego, ten wybił piłkę na aut bramkowy. O tragiczności tej części najlepiej chyba obrazuje akcja ekipy Papszuna w 36 minucie. Koczergin posłał świetną piłkę na skrzydło do Makucha. Ten ograł Czerwińskiego, ale podał nie w tempo do Jeana Carlosa. Brazylijczyk tylko musnął i futbolówka w tempie starego żółwia potoczyła się wolno do Placha. Potem była jeszcze wymuszona zmiana Tudora (Rodin) i to by było w zasadzie na tyle! Szczerbowicz gwizdnął na przerwę!
To było tak nudne 45 minut, że najlepiej je obrazują statystyki. Współczynnik spodziewanej bramki xG wyniósł odpowiednio 0,03 (Raków) i 0,02 (Piast)! Rewelacji więc nie było.
Futbolowej logiki w tym nie było, a jednak Punkty jadą na Okrzei.
Szczerze mówiąc, wszyscy obawialiśmy się tej drugiej połowy. Wiało nudą w pierwszej, a co gorsza, Piast grał koszmarnie. Próbował zmieniać coś, zagrywać z pierwszej piłki, ale nic kompletnie nie działo się w polu karnym Trelowskiego. Jestem zatem ciekawy tego, co stało się w szatni gości? Musiało być chyba ostro, gdyż Piast zmienił się. Akcje przechodziły płynniej, ale nie było konkretów z przodu. W 54 minucie jeszcze Carlos próbował asystować wzdłuż bramki Placha, ale piłkę wybił Kuba Czerwiński. Potem próbował jeszcze Norweg, ale uderzył nad bramką. W kolejnych 15 minutach dochodziło do walki w środku boiska, ale od 70 zaczęły przeważać Piastunki. Wreszcie to zaczęło wyglądać lepiej. Kądzior próbował strzału z dystansu. Co więcej, uaktywnił się na lewym skrzydle Ameyaw. Miał problemy z Drachalem i Svarnasem, ale dwa razy zacentrował. Raków „odwdzięczył się” strzałem w środek bramki Berggrena. Warto odnotować przy tym ważny fakt. W 81 minucie dokładnie padło pierwsze uderzenie w tym spotkaniu!
Niewykorzystany karny i gol.
To co działo się potem, tego nie wymyślili najstarsi górale. Najpierw kapitalne podanie Chrapka z voleya chciał skończyć Kądzior. Potem w ferworze walki Dziczek dośrodkował w pole karne, ale kapitan nie doszedł do piłki. Z uwagi na to, że leżał w polu karnym jeszcze Budnes, arbiter nakazał zacząć Trelowskiemu. Akcja toczyła się później w środku boiska, lecz Szczerbowicz dostał sygnał z wozu! Zatrzymał grę i podbiegł do monitora. Nie mieliśmy dotąd pojęcia, co działo się wówczas na Limanowskiego, ale 2 minuty później było już jasne. Otóż okazało się, że Czerwiński przy próbie wyskoku do główki, był pociągany za koszulkę przez Rundicia. Decyzja zatem mogła być tylko jedna. Charakterystyczny gest ekranu i ręką wskazał w kierunku wapna. Co ciekawe, nawet piłkarze Papszuna nie protestowali! Blokowali tylko dostępu do punktu, nawet go butem sprytnie ryjąc. Dziczek ustawił piłkę na jedenastym metrze, ale strzelił bardzo źle. Bramkarz gospodarzy obronił bez kłopotu, a trybuny gospodarzy wybuchły z radości.
To jednak nie był koniec emocji. Zaledwie 3 minuty później (z 105 łącznie) Drapiński nabił Drachala i mieliśmy rzut rożny. Pyrka dośrodkował w pole karne! Przedłużył głową Tiho i Ameyaw wcisnął futbolówkę, stojąc na długim rogu świątyni Trelowskiego. Ławka oszalała ze szczęścia, a młody pomocnik utonął w objęciach kolegów. Obie te sytuacje obrazuje poniższy materiał.
SZALEŃSTWO W CZĘSTOCHOWIE!🤯 Najpierw Kacper Trelowski obronił rzut karny Patryka Dziczka, a chwilę później Michael Ameyaw zdobył dla Piasta bramkę na wagę 3 punktów!🔥🔥🔥 pic.twitter.com/mZLMYsWAMy
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 30, 2024
Ostatecznie to był gwóźdź do trumny gospodarzy. Było ciężko, było masakrycznie, ale modły Vukovicia przyniosły skutek. Ostatecznie po spotkaniu wyznaczającym nowe granice futbolowej logiki, Piastunki awansowały krótko na sam szczyt tabeli.
http://www.90minut.pl/news/333/news3337903-PKO-BP-Ekstraklasa-Rakow-0-1-Piast.html
Powiedzieli po meczu.
Aleksandar Vuković: Piast jeszcze nie wygrał na obiekcie Rakowa Częstochowa w PKO Ekstraklasie, więc to samo w sobie świadczy o tym, jak to jest udany dzień dla nas. Wiadomo nie od dzisiaj, że gra w tym miejscu nie jest łatwa. Nie podobał mi się początek spotkania w naszym wykonaniu, gdy daliśmy się zepchnąć. Byliśmy zbyt nisko ustawieni. Nie straciliśmy jednak gola. Później spotkanie było wyrównane. Był nawet fragment, gdy gospodarze kontrolowali grę. My natomiast mieliśmy sytuację Damiana Kądziora. Do tego mieliśmy rzut karny. W jego trakcie była sytuacja, gdy obok wykonawcy przechodzili rywale i przeszkadzali. Nie powinno to tak wyglądać. Najważniejsze jest jednak dla nas to, że nie spuściliśmy głów i dostaliśmy nagrodę, zdobywając bramkę po stałym fragmencie gry.
Marek Papszun: Nie było emocji aż do końcówki. Wtedy sędziowie weszli do gry. Gwizdnęli karnego z kapelusza i włączyły się emocje. Wybroniliśmy się z tej sytuacji, ale nie wybroniliśmy się po rzucie rożnym. Brunes zadebiutował w wyjściowym składzie, Makuch grał na dziesiątce. Brakuje nam pewności i spokoju w graniu. Dziś zszedł Fran Tudor (kontuzja – red.), to zmieniło konfigurację obrony i nagle tam zabrakło płynności.