Piastunki lubią szokować i doprowadzać czasami do zawału. Z jednej strony w sezonie zagramy kapitalnie ze Śląskiem czy Legią, żeby za chwile męczyć się z Puszczą! Ta huśtawka udziela się również nam w redakcji. Zwykle piszemy bowiem podsumowania spotkań podopiecznych Vukovicia od razu i próbujemy wyciągnąć pewne wnioski. Tym razem jednak zdecydowałem się zrezygnować z tej formy. W zamian za to postanowiłem podsumować spotkania w ubiegłym miesiącu jednocześnie. Piastunki grały bowiem słabo ze zmiennym szczęściem i musimy odpowiedzieć sobie na proste pytanie. Czy zespół jest w kryzysie, czy wkrótce wszystko wróci do normy?
We wrześniu Piast grał ze zmiennym szczęściem, ale już wtedy można było dostrzec coś niepokojącego. Właściwie ten problem pojawił się już w Łodzi w meczu z Widzewem. Co prawda gospodarze wygrali go tylko 1:0, ale Piast grał dziwnie ospały. Plach zrobił błąd jak junior i wypluł piłkę do przodu, zamiast do boku. W efekcie tego Rondić strzelił bramkę już w 12 minucie. Potem Piast zagrał w Pucharze Polski z Hutnikiem i mimo pewnego prowadzenia stracił głupie bramki w końcówce. Na szczęście konkurs jedenastek i awans przy wielkim szczęściu wygrał nam Karol Szymański. Już wtedy kibic przy Okrzei zaczął obawiać się o dalsze losy zespołu i to nie bezpodstawnie.
Październik miesiącem rozczarowania.
No cóż, optymista powie pewnie okej, we wrześniu poszło nam słabiej, to teraz wrócimy. Pesymista powie nic nie zapowiada lepszej gry i wyników w następnym miesiącu. Z kolei realista powie tak. Z jednej strony zespół gra słabiej w obronie, z drugiej poprawił skuteczność. Jest więc pewien wyraz poprawy w tym elemencie. No tak owszem, ale czy można powiedzieć jest lepiej, skoro Piastunki traciły bramki w naprawdę głupi, prosty sposób? Taką właśnie bramkę straciliśmy z Jagiellonią!
https://x.com/i/status/1840608761842667595
To jeszcze miało miejsce w ostatnich dniach września, ale potem było jeszcze gorzej. Spotkanie w Szczecinie zespół przegrał przede wszystkim przez indolencję strzelecką Jorge Felixa. Z racji, że Portowcy również grali nieskutecznie, dopiero w koncówce po naprawdę kwestionowalnej jedenastce Kolouridis zapewnił gospodarzom 3 punkty a nam wyjazd ze Szczecina na tarczy.
W czasie przerwy reprezentacyjnej udało nam się zakontraktować starcie derbowe z Ruchem w Chorzowie. Trener Vuković spodziewał się pewnie wyrównanej walki i zrealizowania pewnych założeń, ale nic takiego nie miało miejsca. Niebiescy tylko w pierwszej części postawili nam jakieś trudne warunki, ale w drugiej to był już koncert Niebiesko-czerwonych. Starcie skończyło się wynikiem 4:1, a równie dobrze mogło 5, 6 czy nawet 7.
Taki wynik napawał optymizmem przed spotkaniem z Koroną! Piastunki wiedziały, że czeka ich ciężkie spotkanie w Kielcach i ciężko tam o punkty. Podopieczni Vukovicia zagrali jednak ten mecz koncertowo, mimo czerwonej kartki dla Vukovicia po meczu w Szczecinie. Wszystko wyglądało jak w futbolowym podręczniku. Prowadzenie objęliśmy po szybko strzelonym golu Felixa z rzutu karnego, a w drugiej połowie podwyższyliśmy po efektownej bramce Rosołka. Obrona spisała się również bez zarzutu i dlatego wynik 2:0 dał nam upragnione 3 punkty.
Jedyne co mogło martwić, to 4 żółta kartka Kuby Czerwińskiego.
Druga połowa miesiąca.
Jak okazało się brak kapitana był brzemienny w skutkach. Ciężko było zestawić formację obronną. Zresztą pisaliśmy o tym tutaj Te kłopoty przyniosły nam aż 3 stracone bramki z Lechią. Do siatki trafiali kolejno Mena, Viunnyk i D’Arrigo Zresztą te straty udało nam się jeszcze zneutralizować po dwóch bramkach Felixa i jednej Rosołka. Po meczu jednak nikt z naszych piłkarzy nie był zadowolony. Bramki znowu straciliśmy w głupi sposób i znowu nie punktowaliśmy za 3 u siebie. W strefie wywiadów można było za to odczuć pewną dość napiętą sytuację.
Niestety po tym widowiskowym meczu straciliśmy na dłużej Jorge Felixa. Hiszpan nie pojawił się na boisku w meczu z Arką i to dało się odczuć. Gospodarze objęli prowadzenie w 57 minucie po główce Skóry i Piast bliski był odpadnięcia z rozgrywek. Na szczęście odpowiedział zaledwie po 3 minutach. Chrapek świetnie obsłużył Rosołka, a ten wpakował piłkę do siatki swojego byłego klubu. Napastnik nie cieszył się z bramki, czym okazał szacunek byłemu pracodawcy. W dogrywce Piastunki były już bardziej skuteczne. Trafienia Szczepańskiego po kapitalnej asyście Szymańskiego i Piaseckiego z rzutu karnego pozwoliły nam awansować do następnej rundy.
Kontuzje, urazy, absencje głównym problemem.
Piastunki przyzwyczajone są raczej do gry, gdy brakuje piłkarzy podstawowej jedenastki. Po odejściu Ariela już miało być gorzej w szykach obronnych Piasta, ale udało się to jakoś cementować ustawieniem Huka. Ten co prawda popełnił katastrofalny w skutkach błąd rzekomo faulując Przyborka, ale za to był sumiennym środkowym obrońcą w innych spotkaniach. W momencie gdy go zabrakło, rywale szybko wykorzystali tę sytuację. Miguel Munoz i Miguel Nobrega nie przekonali sztabu na tyle, żeby móc np Słowaka przesunąć wyżej. Tam z kolei brakowało Patryka Dziczka (absencja do końca roku), a w ostatnich meczach również Tiho Konstandinova. Również na wahadle szkoleniowiec Piastunek zastanawiał się nad Lewickim, czy zaufać Drapińskiemu. Ostatecznie postawił na reprezentanta kadry u-20! Wiadomym więc było, że w momencie absencji Kapitana formacja tylna była wielką improwizacją. Z przodu nie wyglądało to lepiej. Wobec absencji Macedończyka Chrapek poszedł do tyłu, a jego miejsce zajął Miłosz Szczepański. To była akurat zmiana na plus, choć wychowankowi Dunajca Nowy Sącz można zarzucić brak strzału z dystansu. Ma on podobnie jak Tomasiewicz wielki potencjał w tym elemencie, choć go nie wykorzystuje. Formacja ofensywa również przecieka przez brak Jorge Felixa. Piasecki, Rosołek strzelają bramki, ale Piast ma potencjał ofensywny bardzo duży.
Listopad okresem próby.
Już pierwsze mecze nowego miesiąca świadczą o tym, że Piast ma wyraźny problem. Brakuje stabilizacji w defensywie i wciąż traci głupie bramki. Do tego dochodzi brak świeżości. Piastunki próbują te problemy łatać i tuszować, ale do tego dochodzi pewny kryzys formy fizycznej. Piłkarze nie wygrywają pojedynków główkowych, szybkościowych, dryblingów, zostawiają ogromne półprzestrzenie. Nie należy tego lekceważyć, ale też zbytnio przeceniać. Jak na wyniki jesienią, to 20 punktów Piasta jest zadowalającym wynikiem! Trzeba jednak wrócić do regularnego punktowania za 3, a okazja nadaje się wyśmienita. Czekają nas bowiem najważniejsze derby w tym sezonie i to na dodatek na Roosvelta. W takim meczu Piastunki muszą pokazać wszystko to, co mają najlepsze.