Remisujemy bezbramkowo z chorzowskim Ruchem. Wynik ten nie napawa optymizmem patrząc na ilość naszych sytuacji pod bramką przeciwników.
Każdy, kto oglądał to spotkanie na żywo ze stadionu, czy sprzed telewizora mógł wysnuć jeden wniosek, Piast dużo kreuje pod bramką rywala, ale brakuje tego ostatniego dotknięcia, finalizacji. Swoje świetne sytuacje pod bramką Buchalika zmarnowali Felix, Ameyaw czy Tomasiewicz. Piastunkom w tym meczu na drodze nie stanął tylko golkiper gości, ale też pech, gdyż gliwiczanie aż dwukrotne obijali obramowanie bramki rywali.
Brak skuteczności…
Jak każdy kibic Piasta mógł w Gliwicach bramkostrzelna „9” jest ewidentnie potrzebna i to nie na wczoraj, ale nawet na zeszły tydzień. Obecni napastnicy to: kontuzjowany Wilczek, młody Kirejczyk, obaj na moment nie gwarantują drużynie tak potrzebnych bramek, w kadrze są jeszcze Jorge Felix oraz młody Piotr Urbański, którzy zasadniczo z pozycją „9” nie do końca mają wiele wspólnego. Hiszpana w kuluarach określa się zdecydowanie fałszywą dziewiątką. Młodzieżowiec raczej jest traktowany jako ofensywny pomocnik, czy też podwieszony napastnik pod brakującą „9”. Oczywiście jest także niedawny debiutant — Marcel Bykowski, jednak młody gracz wciąż potrzebuje czasu, aby zapracować na zaufanie trenera i kolegów z zespołu.
Dobrym podsumowaniem naszej sytuacji w ofensywie jest to, że po 6 kolejkach nadal nie mamy strzelonej bramki z gry. Szukanie nowego napastnika dla klubu nie ułatwia sytuacja finansowa, o której wiadomo nie od dziś, że Piast szuka funduszy gdzie tylko może. Na temat transferu, albo raczej jego braku wypowiedział się Aleksander Vuković. Trener już kilkukrotnie na konferencjach prasowych po i przed meczami wygłaszał tezy o zaufaniu do obecnej kadry. Przykładu nie trzeba szukać daleko, wystarczy cofnąć się myślami do konferencji po meczu w Krakowie: „Ja nie chcę żadnego nowego napastnika”. Oznajmił on, że rozwiązaniem problemu będzie stawianie na obecnych napastników. Trzeba mieć nadzieję, że się odblokują.
Podsumowanie.
Napisanie takiego podsumowania wymagało ogromnego trudu. Nie można tego meczu określić mianem tragicznego, bo było widać przebłyski geniuszu obu drużyn czy to akcja niemalże sam na sam Felixa z Buchalikiem z początku spotkania, albo bardzo groźne dośrodkowanie Arkadiusza Pyrki, które przerodziło się w soczysty centrostrzał, który wylądował na słupku, czy też indywidualny rajd Ameyaw zakończony strzałem z dystansu. Jeżeli już mowa to ten ostatni miał swoją dogodną sytuację po centrze wykonanej przez Damiana Kądziora, w której Michael Ameyaw nie trafił czysto w piłkę i tym samym posłał futbolówkę wprost ponad poprzeczkę. Mówiąc już o zachowaniach zawodników Piasta, które nie powinny mieć miejsca to na pewno, nigdy nie powinna się wydarzyć sytuacja, w której to Tomasz Swędrowski z Ruchu wkręcił w ziemię naszego kapitana Jakuba Czerwińskiego oraz udało się mu dośrodkować do niemalże niekrytego Daniela Szczepana, który na nasze szczęście nie trafił czysto w piłkę i wysłał ją tuż nad bramką strzeżoną przez Placha. Skupiając się raczej na pozytywach, których w tym meczu było znacznie więcej to ten mecz niesie nam, między innymi intensywny rozwój Marcela Bykowskiego pokazującego, że coraz bardziej łaknie gry w pierwszym składzie. Młodzieżowiec w końcówce mógł dać Piastowi zwycięstwo, a zarazem strzelić swoją debiutancką bramkę w barwach Niebiesko-Czerwonych w Ekstraklasie. Mecz ten był 5 meczem bez porażki z rzędu, ale i zarazem 6 meczem bez bramki z gry jak na ten moment na koncie mamy 1 bramkę samobójczą po rzucie rożnym oraz 3 bramki z rzutów karnych. Najważniejszym w tym podsumowaniu jest pytanie wracające jak mantra: „Czy bez nowego napastnika damy radę walczyć o najwyższe cele?”
Krótka analiza statystyk.
Powiedzieć, że Piast dominował cały mecz, to jakby nic nie powiedzieć, każdy kto widział, chociażby podsumowanie, dobrze wie, że remis w tym meczu jest dla Piasta niczym porażka, tyle sytuacji i nic z nich nie wynikło. Doskonale dominację na boisku to obrazuje statystyka strzałów 13 do 4 w tym celnych 6 do 1, ale co z tego, skoro strzelamy wprost w bramkarza drużyny przeciwnej. Druga statystyka, która ewidentnie przedstawiała dominację gospodarzy to posiadanie piłki 57/43 na korzyść Gliwiczan. Ostatnia statystyka pokazująca najbardziej naszą żenującą skuteczność w tym sezonie to xG wskazuje ona na to, że mecz mógł i zasadniczo powinien zakończyć się 2-1 na korzyść gospodarzy, więc albo dobrze byli dysponowani bramkarze, którzy dobrze wykonywali swoją pracę, albo podczas meczu słabo byli dysponowani napastnicy obu ekip.
Jeden komentarz
Możliwość komentowania została wyłączona.