Inne

Remis z liderem. Podsumowanie meczu Piast – Lech

W piątkowy wieczór kibice zmierzający na stadion przy Okrzei mogli być pełni najgorszych myśli. Ostatnie mecze Piasta były bardzo nieudane, szczególnie biorąc pod uwagę zeszłotygodniowe derby. Niespełna tydzień po tym spotkaniu do Gliwic przyjechał lider Ekstraklasy, Lech Poznań. Pod wodzą nowego szkoleniowca, Nielsa Frederiksena, „Kolejorz” dał się poznać jako drużyna grająca ofensywnie i atrakcyjnie. Tym bardziej cieszy, że byliśmy w stanie należycie przeciwstawić się trudnemu rywalowi.

fot. PAP

Eksperymentalny skład

Trudno było przewidzieć, jak Vuković zamierza zastąpić pauzującego Jakuba Czerwińskiego. Niektórzy spierali się, czy szansę dostanie nowy nabytek w postaci Miguela Nobregi, czy trener postawi na będącego dłużej w klubie Miguela Munoza. Okazało się, że… w pierwszym składzie wyszli obaj! Razem z nimi na środku defensywy grał Tomas Huk, a na wahadłach znaleźli się Lewicki oraz Pyrka. Ten drugi był oczywistym wyborem, natomiast ten pierwszy lepiej prezentuje się w ofensywie od Igora Drapińskiego. Wydaje się więc, że jeśli dalej będziemy grali wahadłami, to Vuković będzie coraz więcej stawiać na wychowanka Jagiellonii.

Z innych ciekawych rzeczy, w pierwszym składzie wyszedł Tihomir Kostadinov. Macedończyk rozegrał naprawdę dobre zawody. Wszędzie było go pełno, wspomagał drużynę zarówno w defensywie, często grając na wyprzedzenie i przechwytując piłkę, jak i w akcjach ofensywnych. Kogoś takiego brakowało nam chociażby w pierwszej połowie ostatniego meczu z Górnikiem, kiedy w środku pola była olbrzymia dziura.

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba, gra w futbol amerykański, gra w piłkę nożną i tekst

Świetna pierwsza połowa…

Piasta należy bardzo pochwalić za pierwsze czterdzieści pięć minut. Przede wszystkim zneutralizowaliśmy wszystkie ofensywne atuty Lecha. Dysponujący takimi nazwiskami jak Ishak, Sousa czy Kozubal zespół z Poznania nie oddał na naszą bramkę żadnego strzału. Nawet nie celnego, lecz jakiegokolwiek! Świetnie dysponowani byli Nobrega i Munoz, w środku pola królował Tiho z Tomasiewiczem, na bokach Pyrka z Lewickim nie dali rywalom rozwinąć skrzydeł. W defensywie gra na medal.

W ataku nie było aż tak rewelacyjnie, ale mieliśmy swoje okazje. Raz z ostrego kąta uderzał Szczepański, ale dobrze zachował się Mrozek. Innym razem Piasecki miał szansę stanąć sam na sam z bramkarzem, ale całą akcję zepsuł kiepskim przyjęciem. Jakiś czas potem zrehabilitował się pięknym strzałem głową, po którym piłka odbiła się od słupka i zatrzepotała w siatce. Niestety nasz napastnik znajdował się na pozycji spalonej. Piasecki jeszcze przed przerwą nieźle uderzył z dystansu, ale bramkarz Lecha stanął na wysokości zadania.

…i solidna druga

W drugiej połowie obraz meczu wiele się nie zmienił. Lech w końcu miał jakieś sytuacje, ale tylko raz Plach musiał udanie interweniować. Nasi zawodnicy starali się wychodzić z kontrami, które wyglądały nieźle do momentu ostatniego podania lub decyzji o strzale. Na mały minus trzeba ocenić zmiany. Wprowadzeni Jorge Felix, Katsantonis czy Rosołek nie dali drużynie impulsu, nie wspomogli wieloma atakami. W zasadzie od 70. minuty prezentowaliśmy się najsłabiej. Lech przeważał i nie pozwalał nam dłużej utrzymywać się przy piłce, ale świetna gra w obronie sprawiała, że z przewagi tej nic nie wynikało. Rezultat 0-0 był sprawiedliwy, choć pokuszę się o stwierdzenie, że jeśli ktoś może czuć niedosyt, to są to kibice Piasta.

Budujące spotkanie?

Po kilku słabszych meczach remis z liderem cieszy. Oczywiście to nie wygrana, ale gra Piasta mogła się podobać. Z drużyny zadowolony był trener Vuković, który na konferencji po spotkaniu bardzo chwalił swoich podopiecznych. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie to początek dobrej passy Piasta, która pozwoli nam udanie zakończyć ten rok.

Udostępnij

O autorze

?>