AnalizyInneOpisyPOMECZOWE

Remis zmorą Piastunek. Przywozimy punkt z Łodzi

Remis zmorą Piastunek. Przywozimy punkt z Łodzi

Znowu remis, ile to już razy słyszeliśmy w tym sezonie? To miał być piękny prezent piłkarzy z okazji Święta Niepodległości dla wszystkich sympatyków Piasta, ale znowu nie odnieśliśmy zwycięstwa. Piastunki po niezwykle dramatycznym spotkaniu dzielą się punktami z Łódzkim Klubem Sportowym!

Bartek Czachor we wstępie do zapowiedzi tego starcia [..] pisał, że ten mecz musimy koniecznie wygrać i pewnie do 42 minuty tego szalonego starcia kibic Piasta mógł, ba miał nawet prawo tak myśleć. Pierwsza połowa była bowiem z okazji Święta Niepodległości pięknym koncertem na czterech wielkich tenorów. Cudownie śpiewali w ofensywie Kądzior, Ameyaw, Felix i Mosór. Szczególnie na uwagę zasługuje ten drugi. Wychowanek Widzewa często zmieniał pozycję, co powodowało prawdziwe dziury w szyku obronnym gospodarzy. To przyniosło spodziewane skutki. Jednak to jak wyglądała pierwsza połowa i dlaczego Piastunki zremisowały po drugiej, przedstawia poniższe podsumowanie tego niezwykle zaciętego i pełnego dramatów spotkania.

I połowa, czyli festiwal na bramki.

Mimo tego, że mecz zakończył się remisem, nikt nie śmiał myśleć o podziale punktów po pierwszej połowie. Gospodarze przeżyli prawdziwą nawałnicę ze strony Piastunek. W siódmej minucie pięknie powalczył w powietrzu Felix, podał do Kądziora, ale ten nie wykorzystał szansy! Jednak zaledwie trzy minuty później, Piastunki cieszyły się z gola! Katranis podał do Ameyawa, ten zagrał klepkę z Tomasiewiczem i sam obsłużył na prawym skrzydle Kądziora. Tym razem pomocnik Piasta wpakował piłkę do bramki nad interweniującym Bobkiem. Co ciekawe jego obecność nas zaskoczyła, bo w protokole był awizowany od początku Arndt! Wracając jednak do bramki. Co ważne, cała akcja była szybka. Każdy z ludzi Vukovicia za wyjątkiem strzelca zagrał jedynie futbolówkę raz bez przyjęcia.

Po tym ciosie gospodarze zamiast ruszyć do przodu, zapadli w zupełny sen. Piast nadal grał swoje i na efekty nie trzeba było długo czekać. Atakował lewym skrzydłem Ameyaw z drugiej strony aktywny był w środku Felix, Pyrka i Kądzior. W końcu uaktywnił się nasz kapitan. W 20 minucie zagrał klepkę z Ameyawem, a następnie tu przy linii został brutalnie ścięty przez Tutiskinasa. Rzut wolny wykonał Kądzior i wrzucił piłkę na głowę Ariela Mosóra. Ambitny obrońca Piasta wyskoczył najwyżej i posłał piłkę jak należy, czyli w drugi róg bramki! Jest to pierwszy gol Mosóra w tym sezonie. Można sobie zadać pytanie, czy remis był w tym momencie możliwy?

To pytanie mogliśmy sobie zadać też w 38 minucie, gdy Pyrka minął Louveau i popędził w kierunku bramki Bobka. Dograł futbolówkę do Felixa a ten posłał ją do Ameyawa. Młody piłkarz Piasta powiedział dziękuję i wpakował piłkę praktycznie do pustej!

Końcówka połowy i gol dla gospodarzy.

Prowadziliśmy 3:0 i naprawdę nic nie zapowiadało takiego obrotu spraw. Warto tylko dodać, że ŁKS ograniczył się w tym czasie do jednego zaledwie rzutu rożnego i nieporadnej sytuacji przed świątynią Placha. Niestety wszystko zmieniło się w 47 minucie.

Podopieczni Stokowca zaatakowali śmielej i doszło do chaosu pod bramką Placha. Najpierw strzelał na bramkę Placha Louveau, ale Mosór piłkę wybił z linii. Ta trafiła do Tomasiewicza, którego faulował  Głowacki. Sędzia Raczkowski nie dostrzegł tego choć był zaledwie 15 metrów od tej sytuacji. Tymczasem akcja trwała dalej. Katranis przejął bezpańską futbolówkę, ale był faulowany przez Louveau. Sędzia znowu nie reagował, ale Var wychwycił w rewanżu kosę Greka na Francuzie. Po 3 minutach obserwacji monitora Raczkowski podyktował o dziwo nie faul na Tomasiewiczu, ale karny dla ŁKS, którego na bramkę zamienił Ramirez. Co gorsza Katranis dostał czerwoną kartkę i od tej pory Piastunki grały w dziesięciu.

Nie da się ukryć, że doszło w tej sytuacji do ogromnej kontrowersji i to był niestety punkt zwrotny tego spotkania. Po pierwsze czerwona dla Katranisa jest ewidentna, ale z uwagi na wcześniejsze faule w polu karnym na obrońcach Piasta, nie powinna być podyktowana jedenastka. Nie rozumiem więc, dlaczego Var nie uwzględnił tamtych zdarzeń w polu karnym.

Tak czy siak, wynik i tak był bardzo korzystny dla Piasta i nic nie zapowiadało jego kłopotów w II części!

Katastrofa po przerwie.

Jak wspomniałem wcześniej, nic nie zapowiadało takiego dramatu. Gospodarze zaatakowali śmielej Piasta, ale te ataki były raczej nieporadne. Niestety wszystko zmieniło się w 48 minucie. Tean uprzedził próbującego interweniować Czerwińskiego i pognał w kierunku bramki Placha. Minął Mosóra zwodem do środka i umieścił futbolówkę przy lewym słupku bramki. Trybuny oszalały, a gospodarze już mieli bramkę kontaktową! Na uwagę zasługuje fakt, że obrona Piasta zachowała się nie jak najlepsza w lidze, tylko jedna z najgorszych w rozgrywkach. Widmo remisu zaglądało coraz bardziej w oczy wybrańcom Vukovicia.

Potem doszło do wymiany „uprzejmości” między zespołami, ale to raczej gospodarze byli agresywni pod polem karnym Placha. W 67 minucie to się zemściło. Z rzutu rożnego dośrodkował Mokrzycki, a piłkę zamiast do boku, wypiąstkował przed siebie Plach. Futbolówka trafiła do Janczukowicza, a ten podziękował za prezent i skierował ją do do siatki gliwiczan. Remis już był całkiem realny w tym momencie, a nawet i porażka.

Końcówka spotkania.

Końcówka spotkania.

Tak szybko stracone bramki zwykle powodują reakcję w sztabie szkoleniowym,  ale na ławce gości było dość cicho! Tymczasem trener Stokowiec zdecydował się na zmiany. Mimo, że już po przerwie weszli Szeliga za Dankowskiego i Tejan za Głowackiego w 66 minucie wpuścił jeszcze Hottiego za Dankowskiego. Te zmiany przyniosły oczekiwany skutek. Gole dla ŁKS-u padły po akcjach rezerwowych, a Hotti zabezpieczył tyły. Vuković wciąż nie reagował, a Piastunki opadały z sił. Dopiero w samej końcówce wszedł Huk za Felixa, ale on miał na celu zabezpieczyć 1 punkt, niż pokusić się o trzy. Remis ostatecznie utrzymaliśmy, ale mieliśmy jeszcze świetną okazję w końcówce spotkania na zwycięstwo. Niestety Ameyaw nie doszedł do strzału!  Wkrótce potem sędzia Raczkowski zakończył spotkanie. Tak więc kolejny remis w tym sezonie stał się faktem.

http://www.90minut.pl/mecz.php?id_mecz=1851908

Powiedzieli po meczu.

Nie da się ukryć, że trener Vuković był bardzo wściekły po tym spotkaniu. Wciąż nawiązywał do sytuacji z 48 minuty i dziwnych decyzji sędziego Raczkowskiego.

To jest dla nas mecz przegrany. Nie da się mieć większej kontroli nad spotkaniem, niż my mieliśmy. Graliśmy w pierwszej połowie koncert. To nie był problem ŁKS-u, tylko my tak graliśmy w piłkę, że rywale nie umieli podejść pod nasze pole karne. Nie jesteśmy zadowoleni, że w tym meczu zdobyliśmy ostatecznie tylko punkt.

Trener Stokowiec: Na duży plus to, że odratowaliśmy to spotkanie, wróciliśmy do gry, zdobyliśmy trzy gole. Oczywiście wiem, że graliśmy z przewagą zawodnika. Szkoda, że nie zdobyliśmy trzech punktów. Wierzę, że na bazie tego przełamania uda nam się dostarczyć kibicom jeszcze wielu pozytywnych momentów.

Kilka słów od redakcji.

Trzeba powiedzieć, że nasze opinie po tym spotkaniu nie są jednowymiarowe. Z jednej strony trudno zachować obiektywizm, bo byliśmy skrzywdzeni w tym meczu. Z drugiej jednak strony, to trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Piast tego meczu nie powinien zremisować! Jesteśmy wciąż najlepszym zespołem pod względem obrony w rozgrywkach i trzy gole stracone są po prostu porażką. Czerwona dla Katranisa jest zasłużona i grek po prostu nie może tak się zachowywać. Zawsze trzeba postępować rozważnie we własnym polu karnym. Ten remis jest niestety jego negatywną zasługą!

Możemy za to coś pozytywnego powiedzieć o ofensywie. Skuteczność była wysoka nawet jak na grę z zespołem będącym czerwoną latarnią! Akcje z przodu były przemyślane i szybkie. Przekonaliśmy się, że jeśli zagramy z pierwszej piłki, to daje to piorunujące efekty. Mam nadzieję, że w Białymstoku zagramy podobnie, choć rywal ten jest zupełnie innego kalibru! Przełamało się na dobre dwóch naszych piłkarzy, a Felix miał prócz asysty okazje na bramki! Pierwsza połowa naprawdę wlała w nas wiele optymizmu i ten remis mogliśmy autentycznie przekuć w zwycięstwo.

Na koniec warto coś powiedzieć o naszym sztabie. Moim zdaniem Vuković popełnił katastrofalny w skutkach błąd. Graliśmy w 10 i potrzebne były zmiany już gdzieś od co najmniej 60 minuty. Tymczasem sztab czekał praktycznie do 86 minuty, choć zespół oddychał rękawami. W tym spotkaniu udało się wywalczyć punkt, ale z Jagiellonią takie zagrania nie przejdą! Trzeba o tym pamiętać. Martwią jeszcze kartki, bo eliminują one np Tomasiewicza od gry na Podlasiu! Ciężko będzie zastąpić filigranowego pomocnika Piastunek.

 

 

 

Udostępnij

O autorze

Jestem gościem, którego największym sukcesem było poznać liczącą ponad 5 tys lat Historię różnych Cywilizacji na Świecie i nie zwariować. Piszę sobie w Piastinfo i od czasu do czasu komentuję mecze!

Jeden komentarz

  1. Ten mecz pokazał jak ważne są detale i psychika. ŁKS nie istniał. Oni są znacząco słabsze piłkarsko drużyną, ale kilka naszych błędów zabrało nas pewność siebie i spokój, a im dodało energii. Szkoda, ze nie potrafiliśmy na to odpowiedzieć. Posypaliśmy się. Drużyna sama się nie pozbierała, a trener nie pomógł.

Możliwość komentowania została wyłączona.

?>