Czekaliśmy na pierwsze zwycięstwo zespołu w nowym roku i Piast zrobił nam miłą niespodziankę w sobotnie popołudnie. Przy pięknej pogodzie, nietypowej jak na styczeń, gliwiczanie pokonali na stadionie przy Oporowskiej we Wrocławiu Śląsk 1:0. Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo, ale na uwagę zasługuje odpowiedzialna gra w obronie, której brakowało tak bardzo w meczach rundy jesiennej. Sparingi są świetną okazją do przećwiczenia niektórych elementów programu i ten udało się zespołowi po części zrealizować.
I połowa
W spotkanie lepiej weszli goście, którzy już od początku usiedli na rywalu pressingiem. Szczerze mówiąc jak obserwuję Piasta, nie przypominam sobie tak grającego zespołu! Wybrańcy Vukovicia już od samego początku spotkania byli agresywni w odbiorze czy destrukcji. Momentami podopieczni trenera Djurdjevicia byli kompletnie zagubieni na placu, aczkolwiek ładnie udawało im się wychodzić spod pressingu. W jednej z takich akcji zawiązali nawet groźną kontrę z lewej strony, ale piłkę po asekuracji przejął Plach. W tym okresie czasu nadal stroną przeważającą był Piast. Raz po raz ataki sunęły skrzydłami, gdzie operowali z jednej strony Holubek z Muchą i z drugiej Kądzior z Mokwą. Brakowało jednak wykończenia. Na szczęście w 43 minucie Kądzior po raz kolejny urwał się prawą stroną. Podał do Mokwy, a ten dostrzegł niepilnowanego przed polem karnym Patryka Dziczka. Piłkarz Piasta wrzucił futbolówkę na głowę zamykającego z lewej strony Wilczka i ten głową przelobował Leszczyńskiego.
II połowa
Co prawda obaj trenerzy zdecydowali się na zmiany po przerwie, ale gra zwłaszcza u gospodarzy wciąż wyglądała bardzo źle. Piast nadal grał pressingiem i agresywnym doskokiem, a gospodarze nie potrafili na to znaleźć żadnej recepty. Co ważne zmiany w drużynie Piasta okazały się bardzo trafione i zespół nie stracił nic ze swojej aktywności. Na bramkę strzelał Chrapek, Sapinnen i Kirejczyk. Z pewnością ten ostatni był bliski bramki, ale piłka dziwnym cudem zatrzymała się przy słupku, zamiast wtoczyć się miedzy słupki. Po drugiej stronie wyglądało to jeszcze gorzej i dlatego nawet nieporadne ataki gospodarzy spokojnie likwidowali Czerwiński na spółkę z Katranisem. Pod koniec Piast mógł znowu pokusić się o gole, ale w pierwszej sytuacji Pyrka trafił w boczną siatkę bramki Mielcarza, a w drugiej Liszewski z woleja przeniósł futbolówkę nad poprzeczką! Ostatecznie to spotkanie zakończyło się naszym zasłużonym zwycięstwem, choć trzeba nadal pracować nad skutecznością.
Na zakończenie warto też dodać, że bardzo ciekawe zawody rozegrali krytykowani dotąd Hateley i Munoz, a Mucha zagrał bez kompleksów wobec rywali.
Teraz piłkarze Vukovicia udadzą się na hiszpańskie zgrupowanie do Alicante.
Śląsk Wrocław – Piast Gliwice 0:1 (0:1)
0:1 Kamil Wilczek (44)
Śląsk (I połowa) Leszczyński – Janasik, Poprawa, Stawny, Garcia – Rzuchowski, Schwarz – Samiec-Talar, Nahuel, Jastrzembski – Quintana. (II połowa) Mielcarz – Konczkowski, Bejger, Verdasca, Wypart – Olsen, Hyjek – Yeboah, Łyszczarz, Bergier – Exposito. Trener: Ivan Durdević.
Piast (I połowa) Plach – Mokwa, Mosór, Munoz, Holubek – Kądzior, Hateley, Dziczek, Felix, 23. Mucha – Wilczek. (II połowa) Szymański – Pyrka, Kamiński, Czerwiński, Katranis – Liszewski, Kaput, Chrapek, Tomasiewicz – Kirejczyk, Sappinen. Trener: Aleksandar Vuković.