W 1/16 Pucharu Polski wtorkowego wieczora spotkały się dwa Ekstraklasowe drużyny. Pomimo tego, że oba zespoły w ligowej tabeli dzieliło aż 9 pozycji w tabeli na boisku nie było widać takiej różnicy. Co więcej, poziom tego widowiska nie był zawrotny, a emocje rosły wraz z upływem czasu. Spotkanie to było wręcz przykładem minimalizmu obu drużyn. Drużyn, które starały się awansować do następnej rundy jak najmniejszym kosztem sił.
Na skutek powyższego mecz spotkanie to było więc rozgrywane w powolnym tempie, a obie drużyny w swojej grze skupiały się przede wszystkim na grze defensywnej. Na co innego wskazywały za to składy obu zespołów. Zarówno trener Fornalik, jak i Adam Majewski do podstawowych zestawień swoich zespołów w przeważającej części desygnowali etatowych graczy. W Stali zabrakło co prawda jednego z najlepszych napastników ligi, czyli Saida Hamulicia. Jednak skład Mielczan w zdecydowanej większości pokrywał się ze składem występującym w poprzedniej kolejce Ekstraklasy. Z kolei wśród gliwiczan można było zaobserwować kilka zmian, pomimo tego trzon zespołu pozostał niezmieniony.
Obowiązek strzelca spełniony! 🫡 pic.twitter.com/Whblmpk9Qb
— Piast Gliwice (@PiastGliwiceSA) October 18, 2022
Usypiająca pierwsza połowa
Pierwsza połowa w tego spotkania była prawdziwym widowiskiem dla „koneserów”. W przeciągu 45 minut żaden zespół nie oddał choćby jednego celnego strzału. Co prawda optycznie to gliwiczanie byli zespołem aktywniejszym, ale najgroźniejszą sytuacją był centrostrzał Jakuba Holubka. Wśród zespołu z Gliwic postacią wyróżniającą się był niewątpliwie Micheal Ameyaw. Młody piłkarz, który do Piasta przyszedł w zeszłym sezonie z Widzewa na tle swoich kolegów odznaczał się zaangażowaniem i przebojowością. Obserwując grę skrzydłowego można było odnieść wręcz wrażenie, że tylko jemu spośród wszystkich zawodników na boisku zależy na zmianie wyniku. Swoim występem Ameyaw zasłużył niewątpliwie na szansę w spotkaniach ligowych. Należy mieć nadzieje, że także sztab szkoleniowy był podobnego zdania.
Na uwagę zasługują również inni zawodnicy nie występujących co do zasady w podstawowym składzie. Tak jak bardzo dobrze po raz kolejny wypadł Ameyaw, tak krytycznie ocenić należy występ Alberto Torila. Hiszpan ponownie mógł denerwować kibiców swoją boiskową postawą. Zwłaszcza irytował w sytuacjach, gdy zamiast walczyć o piłkę wolał wymachiwał rękami oczekując zmiany decyzji przez sędziego. Jednocześnie ze strony piłkarza z Hiszpanii nie doczekaliśmy się najmniejszych konkretów, choć miał on na to znacznie więcej czasu niż młody Gabriel Kirejczyk.
Dobry występ zaliczył za to drugi z Hiszpanów – Miguel Munoz. Środkowy obrońca bardzo pewnie prezentował się w duecie obrońców, czy to z Jakubem Czerwińskim, czy Constantinem Reinerem. Hiszpan kilkukrotnie ratował przy tym gorzej ustawionych kolegów. Co prawda jego występ nie można uznać za idealny, gdyż szwankowało u niego zwłaszcza wyprowadzenie piłki. Jednak w starciu z napastnikami Stali, a zwłaszcza Siadem Hamuliciem prezentował się bardzo dobrze. Na uznanie zasługuje zwłaszcza interwencja w dogrywce, gdy ekwilibrystycznym zagraniem „sprzątnął” piłkę z głowy składającemu się do uderzenie napastnikowi Mielczan.

Czas Zmienników
Kluczową rolę w ostatecznym zwycięstwie Piasta odegrali jednak zmiennicy. Na uznanie zasługuje zwłaszcza występ młodego napastnika gliwiczan Gabriela Kirejczyka. Młody zawodnik wyróżniał się na tle części graczy zwłaszcza zaangażowaniem i chęcią pokazania swojej przydatności dla zespołu. Nie był to co prawda wybitny występ napastnika, który miał spore trudności ze środkowymi obrońcami rywali. Pomimo dobrych warunków fizycznych (197 cm wzrostu) Kirejczyk przegrywał starcia fizyczne z bardziej doświadczonymi rywalami. Obrońcy Stali wykorzystując swoje doświadczenie sprytem wybijali młodego zawodnika z równowagi utrudniając mu równą walkę o piłkę.
Jednak wraz z upływem czasu napastnik Piasta rósł jednak w oczach. Coraz częściej wygrywając pojedynki z rywalami umiejętnie ich przy tym przestawiając. A co najważniejsze napastnik stwarzał zagrożenie pod bramką rywali. To właśnie po faulu na Kirejczyku wychodzącym w ostatnich minutach regulaminowego czasu 2 połowu na wolne pole czerwoną kartkę zobaczył Wolski. Ostatecznie Kirejczyk wpisał się na listę strzelców wykorzystując podanie Michała Chrapka po błędzie bramkarza Stali. Co więcej to również młody zawodnik mógł jeszcze przed dogrywką zapewnić Piastowi zwycięstwo. Kirejczyk trafił jednak w bramkarza Stali i kibice na stadionie w Mielcu musieli oglądać dogrywkę.
Dogrywkę, w której grając z przewagą jednego zawodnika Piast zasłużenie wygrał. Gliwiczanie umiejętnie zmieniali strony gry cierpliwie czekając na rywali. Piastunki wykorzystywali przy tym błędy rywali strzelając Mielczanom aż trzy bramki, z czego warty do zapamiętania był zwłaszcza drugi gol. Gdy to pięknym plasowanym prostopadłym podaniem wybiegającego na wolne pole Katranisa obsłużył Tom Hateley. Dla Anglika, który w drugiej połowie zastąpił Michała Kaputa był to najlepszy występ po powrocie do Piasta. Środkowy pomocnik pokazał przy tym, że gdzieś tam drzemie w nim wciąż zawodnik z sezonu mistrzowskiego. Oby teraz taka postawa była codziennością, a nie jedynie przebłyskiem.
Emocji dzisiaj nie brakowało! 🥰
Komplet wyników ⤵️ pic.twitter.com/fERr0DXmCF— Fortuna Puchar Polski (@PZPNPuchar) October 18, 2022